Zanim w światy moje zielne wyruszę, zostawię was na dziś z kolejnymi wspominkami z kroniki pisarza... Tym razem o Trio książkowym dla dorosłych :)
Wiele jest recenzji i wywiadów w temacie tych trzech tomów, a właściwie artbooków poetycko-prozatorskich w pełnym kolorze i bogato ilustrowanych fotografiami przyrody, ale nie ma nigdzie o tym, jak to się zaczęło...
A zaczęło się od przybycia nie byle jakiego gościa na jedno z moich spotkań autorskich, które odbywało się w TMW - czyli w siedzibie Towarzystwa Miłośników Wrocławia w związku z prezentowaniem 4 moich pierwszych tomików tak dla dzieci jak i dorosłych. Przybył w czerwonym surducie sam Kazimierz Burnat, rozsiadł się w fotelu zażyczywszy sobie wszystkie cztery książki nim jeszcze spotkanie się rozpoczęło. Nogi się pode mną ugięły, ale dzielnie spotkanie poprowadziłam, czytając wiersze, opowiadając o życiu i odpowiadając na pytania zgromadzonych ludzi. Gdy usłyszałam, co ma do powiedzenia znakomity poeta, który oświadczył, że przybył z ramienia ZLP, urosły mi skrzydła, bo oprócz ciekawej oceny mojej twórczości, Kazimierz zaproponował redakcję moich tomów, pod warunkiem, że będę je pisać dla dorosłych, bez domieszek poezji dla dzieci tak jak to uczyniłam w "Dychotomii mojej kobiecej natury", o czym pisałam wam wcześniej. Tak mnie zachęcił do poskładania nowego tomu - "Światy dwa w pogoni za Leśnym Lichem", że w trzy miesiące oddałam mu materiał do redakcji. I od tej pory tak współpraca się toczy... W tomie "Komu mruczy kot" jest również posłowie pióra Kazimierza.
Muszę tutaj też wspomnieć nieocenioną rolę mojego taty, Piotra Stanisława Issela, gdyż to on jest pierwszym czytaczem wszystkiego, co piszę oraz pierwszym poprawiaczem i krytykiem. Dopiero po jego poprawkach materiał idzie do redaktora i wydawnictwa. W tomach "Komu mruczy kot" i "Drzewa kochać potrafią" zamieściłam gościnnie kilka jego własnych wierszy wpasowujących się w tematykę moich książek.
Niebagatelną też dla mnie jest konsultacja w sprawie szaty graficznej okładki "Komu mruczy kot" z Graham Masterton :)
Ponieważ dostawałam różne sygnały co do okładki, postanowiłam podpytać bardziej doświadczonego kolegi, któregoż hostessą i tłumaczem z przypadku byłam w trakcie LiteraTura II we Wrocławiu i Strzelinie. Graham, zobaczywszy mojego kota Asfalta na tejże okładce, diabełowa wcielonego wydzierającego się z okna wiejskiego domu, od razu pospieszył z rekomendacją, twierdząc, że tylko tak wyobrażał sobie kota czarownicy :)
"Komu Mruczy kot" i później "Drzewa kochać potrafią" były książkami, które zostały objęte licznymi patronatami tak blogerów książkowych jak i mediów. Tutaj należy wymienić nieocenioną Anna Sikorska, która poleciła właściwych ludzi do patronatu nad poezją, Widleta Magdalena Umecka z Subiektywnie o książkach, Agnieszka Grabowska z Magazynu Życie i Pasje, Małgorzata T. Skwarek-Gałęska z Katamaranu Literackiego, Tomasz Pawlak z TVP Milicz, Michel B. Rachel ze Studia VTV, SBP, TMW i Kuźnia Literacka.
Gdy zaś wyszła książka "Drzewa kochać potrafią" moi wydawcy - E Ma Mo i Marcin Moskała oświadczyli mi, że nie będą ze mną współpracować jak nie zadedykuję im pierwszego egzemplarza każdej książki... co skwapliwie czynię gdy takoważ wychodzi :) Takich wydawców ze świecą szukać. Polecam.
Najbardziej zaskoczyła mnie recenzja Krzysztofa Krzysztof Maciejewski z Art of reading - Całego TRIA poetyckiego. Z niej dowiedzialam się, dlaczego zażyczył sobie nie tylko egzemplarz "Drzew" ale i pozostałe dwie części... Sami oceńcie :)
"Kto umie tak kochać?, czyli bajędy Katarzyny Georgiou
Odnośnik do oryginalnej publikacji: http://artofreading.pl/kto-umie-tak-kochac-czyli-bajedy-ka…/
Czasami największym problemem recenzenta jest nadanie odpowiedniej specyfikacji gatunkowej. Wprawdzie nie należę do ludzi, którzy mocno przywiązują się do szufladek i kategorii, lecz lubię swoisty porządek rzeczy. Byłbym pewnie tym krytykiem, z którego dworował sobie Jacek Kaczmarski w utworze Sąd nad Goyą, nie mam tu wątpliwości. No ale jak ocenić właściwie tomiki Katarzyny Georgiou? Czy to rzeczywiście poezja, pomieszana z prozą poetycką? Przecież w książce znajdziemy także autorskie zdjęcia. Najbliżej tu chyba koncepcyjnie do idei tzw. artbooka.
Odsuńmy na bok etykietki. Drzewa kochać potrafią to właściwie zwieńczenie trylogii, wcześniejsze tytuły w niej zawarte to: Światy dwa w pogoni za Leśnym Lichem oraz Komu mruczy kot. Zalecana jest zdecydowanie lektura całości. Oto bowiem autorka zawarła w tych książkach coś znacznie więcej niż tylko prostą sumę wierszy, refleksji i zdjęć. To cały paradygmat, kwintesencja podejścia do życia i zebranych doświadczeń, credo życiowe i pisarskie. Co więcej, te książki tak naprawdę wymykają się ocenie krytyczno-literackiej, są bowiem czymś więcej niż tylko książkami.
Można potraktować opublikowaną przez Katarzynę Georgiou trylogię jako swego rodzaju podręcznik empatii, jako repetytorium wrażliwości. Czego, jak czego, ale wrażliwości dzisiejsze czasy z pewnością potrzebują. Tym większa zasługa autorki, która zdecydowała się na publikację równie niepopularnych treści. Chciałbym wierzyć, że lektura tych tomików jest w stanie zadziałać w sposób terapeutyczny, że może zmienić sposób myślenia o świecie, czy w zasadzie o światach nas otaczających.
Z pewnością zaś nawet jeśli nie wykona tak ambitnego zadania, to pomoże czytelnikowi przenieść się chociaż na chwilę do krainy łagodności, gdzie żyją tajemnicze istoty kierujące się w swym postępowaniu miłością i współczuciem. Może to wcale nie jest tak mało?"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz