Strony
▼
sobota, 30 grudnia 2017
Noworocznie - moim czytelnikom na 2018 rok :)
ŻYCZENIA NOWOROCZNE ZŁOŻĘ WAM KOCHANI NIETYPOWO, BO FRAGMENTEM PROZY I WIERSZEM Z TOMU "ŚWIATY DWA W POGONI ZA LEŚNYM LICHEM". Niech się wam darzy i zmienia i marzy i realizuje wszystko co powinno :)
"Tak to już jest, że gdy cykl roku zbliża się ku końcowi, nadchodzą refleksje podsumowujące kolejny mijający rok. Nie pomaga ucieczka w świat nieskończonej wyobraźni i duchowej krainy łagodności, gdzie skrywamy się przed brutalnością zewnętrznego świata i otaczających nas zjawisk, na które nie mamy w sobie zgody. W którymś momencie dopada nas egzystencjalny blues, swoista konfrontacja z rzeczywistością i wówczas podejmujemy próby wołania o prawdę – przypomnienia czym jest człowieczeństwo w dobie moralnego niepokoju. Wszystkie wzruszenia, jakich dostarcza nam piękno natury, mogą niebawem zniknąć w powodzi beznadziei i bezmyślności działań decydentów, a naszym dzieciom pozostanie już tylko bajanie…
Uniwersalny przekaz naszych przodków*, iż „Ziemia nie należy do nas, tylko do naszych nienarodzonych dzieci”, wraz z przypomnieniem, że „w naszej dzierżawie mamy ją tak użytkować, by przekazać ją następnym pokoleniom w lepszym stanie, niż otrzymaliśmy od naszych rodziców”, będzie tylko pustym frazesem.
Stoimy u Bramy Jutra. Po jednej stronie stary świat, gdzie wyścig sfory ku zagładzie trwa. Po drugiej zaś świat nowy, dom ludzi świadomych, gdzie współpraca na rzecz pokojowego współistnienia jest normalnością… czasami".
Modlitwa czarownicy
Magio codziennego życia
skrzydeł dodawaj
chroń dziecko we mnie
bym nigdy nie zagubiła radości
a spontaniczność codziennym gościem była
magio wieczorów tajemnych
wizje roztaczaj
baśniowy świat duszy otwieraj
bym z miłością patrzyła
w przyszłość dni niespełnionych
magio serca ludzkiego
otwieraj głębie przepastne
odkrywaj uczucia ulotnych chwil
bym dając dzieliła się magnetyczną siłą
przemierzonych szczęśliwych mil
(C) Katarzyna Georgiou
"Tak to już jest, że gdy cykl roku zbliża się ku końcowi, nadchodzą refleksje podsumowujące kolejny mijający rok. Nie pomaga ucieczka w świat nieskończonej wyobraźni i duchowej krainy łagodności, gdzie skrywamy się przed brutalnością zewnętrznego świata i otaczających nas zjawisk, na które nie mamy w sobie zgody. W którymś momencie dopada nas egzystencjalny blues, swoista konfrontacja z rzeczywistością i wówczas podejmujemy próby wołania o prawdę – przypomnienia czym jest człowieczeństwo w dobie moralnego niepokoju. Wszystkie wzruszenia, jakich dostarcza nam piękno natury, mogą niebawem zniknąć w powodzi beznadziei i bezmyślności działań decydentów, a naszym dzieciom pozostanie już tylko bajanie…
Uniwersalny przekaz naszych przodków*, iż „Ziemia nie należy do nas, tylko do naszych nienarodzonych dzieci”, wraz z przypomnieniem, że „w naszej dzierżawie mamy ją tak użytkować, by przekazać ją następnym pokoleniom w lepszym stanie, niż otrzymaliśmy od naszych rodziców”, będzie tylko pustym frazesem.
Stoimy u Bramy Jutra. Po jednej stronie stary świat, gdzie wyścig sfory ku zagładzie trwa. Po drugiej zaś świat nowy, dom ludzi świadomych, gdzie współpraca na rzecz pokojowego współistnienia jest normalnością… czasami".
Modlitwa czarownicy
Magio codziennego życia
skrzydeł dodawaj
chroń dziecko we mnie
bym nigdy nie zagubiła radości
a spontaniczność codziennym gościem była
magio wieczorów tajemnych
wizje roztaczaj
baśniowy świat duszy otwieraj
bym z miłością patrzyła
w przyszłość dni niespełnionych
magio serca ludzkiego
otwieraj głębie przepastne
odkrywaj uczucia ulotnych chwil
bym dając dzieliła się magnetyczną siłą
przemierzonych szczęśliwych mil
(C) Katarzyna Georgiou
czwartek, 21 grudnia 2017
Moim Czytelnikom - niech się Wam darzy :)
Z życzliwością i najlepszościami na Szczodre Gody...
Tego popołudnia i jakby się dobrze zastanowić to i ostatniej nocy wietrznej i deszczowej zauważyłam człowieka, który rozrzucał zeschnięte i zmrożone liście butami, gdy noga za nogą posuwał się przygarbiony w nikłym świetle lamp. W ogarniającym zmierzchu przeszedł przez zalesiony park, zakrzewiony skwer, a za nim rozchodził się przejmujący na wskroś chłód. Uszczypliwy wiatr przegonił jękliwie przez trzęsącą się trawę, wzdychające gałęzie i zakręcił siwą brodą starca.
Kiedy tak jego cień się wydłużał szczuplejąc w chłodnym powietrzu, maleńki gil zagwizdał ostatnią odważną piosenkę, by obwieścić nadejście pory zimnej.
Dwunasty miesiąc uchodzi cichcem przygotowując oszroniony kobierzec na powitanie Stycznia. Już słychać stukot jego laski. Gdy wynurzy się on jutro zza zakrętu przy twoim domu, powitaj go z uśmiechem, tak jak i ja to zrobię, gdy będzie przechodził koło mego.
Zasiądzie on przy ogniu na dwunastym kamieniu, by dopełnić Koło Roku.
Niech się Wam darzy kochani przyjaciele, drodzy znajomi, sympatyczni czytelnicy, a Światło towarzyszy w dalszej podróży przez życie :)
Pozdrawiam świątecznie :)
Tego popołudnia i jakby się dobrze zastanowić to i ostatniej nocy wietrznej i deszczowej zauważyłam człowieka, który rozrzucał zeschnięte i zmrożone liście butami, gdy noga za nogą posuwał się przygarbiony w nikłym świetle lamp. W ogarniającym zmierzchu przeszedł przez zalesiony park, zakrzewiony skwer, a za nim rozchodził się przejmujący na wskroś chłód. Uszczypliwy wiatr przegonił jękliwie przez trzęsącą się trawę, wzdychające gałęzie i zakręcił siwą brodą starca.
Kiedy tak jego cień się wydłużał szczuplejąc w chłodnym powietrzu, maleńki gil zagwizdał ostatnią odważną piosenkę, by obwieścić nadejście pory zimnej.
Dwunasty miesiąc uchodzi cichcem przygotowując oszroniony kobierzec na powitanie Stycznia. Już słychać stukot jego laski. Gdy wynurzy się on jutro zza zakrętu przy twoim domu, powitaj go z uśmiechem, tak jak i ja to zrobię, gdy będzie przechodził koło mego.
Zasiądzie on przy ogniu na dwunastym kamieniu, by dopełnić Koło Roku.
Niech się Wam darzy kochani przyjaciele, drodzy znajomi, sympatyczni czytelnicy, a Światło towarzyszy w dalszej podróży przez życie :)
Pozdrawiam świątecznie :)
wtorek, 12 grudnia 2017
Pierniczenie magią świąt :)
OBIECAŁAM PIERNICZENIE po wiedźmińsku więc oto jest wraz z przepisem palce lizać... Takie pierniczki wiszą na Pannie Iglastej, a dzieci zjadają je jak przysłowiowe "Elfy" kit :)
"Piosenka Piernikowego Człowieczka"
Zanim do życia będę przyzwany,
z mąki i przypraw jak co rok wstanę,
dni parę w ziąbie chłodniczym spędzę,
gdzie przyspieszone me dojrzewanie…
Piękny ci jestem, jak malowany,
miodem i cukrem poukraszany,
z pudrem, przyprawą cynamonową,
z imbirem, skórką pomarańczową.
Jeśli do domu z fantazją trafię,
mam surdut z lukru i jestem ciachem :)
Jeśli zaś w kuchni jest Leniwcowa,
biada mi biada, rzecz to nie nowa,
golutki chodzę, wiatr mnie podwiewa,
nic mnie nie różni od zwykłochleba.
Roku pewnego, dobrze pamiętam
spędziłem bardzo niezwykłe święta
u pewnej Wiedźmy, co Skrzata chowa -
u niej tradycja zupełnie nowa.
Nie dość, że wcale mnie nie ubrała
to jeszcze słodką melasę wlała
w środek mojego ciała gibkiego
do harców takich nie przywykłego!
A po melasie, kakao w proszku
i cytrynową skórkę po prostu.
Tak się tym wszystkim zbulwersowałem,
że już o portki nie zapytałem,
myśl o surducie nie zaświtała,
na jednej szelce gdzieś zadyndała!
Zanim się całkiem zorientowałem,
już w piekarniku wylądowałem.
A potem, potem… to było piękne,
niewysłowione, w magię zaklęte –
dostałem krawat z czerwonej wstążki
i do kucharskiej trafiłem książki!
No a poza tym, dekorowałem -
w Pannę Iglastą się nawtulałem,
i przyznam szczerze, że było miło,
choć do surduta trochę się ckniło:)
© Katarzyna Georgiou
Przepis na Piernikowe Ludki:
0,5 kg mąki
pół słoika miodu (40 dkg)
20 dkg cukru pudru
4 dkg rozpuszczonego masła
2 jajka
1dkg sody (kopiasta łyżeczka)
½ dkg korzeni (imbir, cynamon, goździki, lub gotowa przyprawa do pierników)
Wszystko wymieszać i zagnieść ciasto, które ma kilka dni leżakować w lodówce, zawinięte w folię. Potem rozwałkowywać na stolnicy, obficie podsypując mąką, i wycinać kształty foremką ludzikową. Piec na papierze pergaminowym przez 10-15 minut, w piekarniku nagrzanym do 180 stopni C. Gdy się zaczną złocić i rumienić z powodu nagości, wyciągać z piekarnika i zdjąć z blaszki. Po wystudzeniu, pakować do puszki, do późniejszych celów konsumpcyjnych lub ubierać w krawaty z czerwonej wstążki i zawieszać na choinkę.
Z kucharskiej księgi czarownicy:
1. Zaleca się dodawać do ciasta piernikowego własnoręcznie kandyzowaną skórkę pomarańczową. Wówczas, po upieczeniu, kawałki skórki chrupią i na podniebieniu rozchodzi się aromat pomarańczy.
2. Jeśli mamy ochotę na niecodzienny smak pierniczków, można dodać łyżeczkę kakao do ciasta w czasie zagniatania. Zamiast kakao, można dodać parę łyżek czarnej melasy trzcinowej lub buraczanej, albo syrop klonowy… mniam!
3. Pierniczki są twarde, ale w kontakcie z ciepłem jamy ustnej, wręcz rozpuszczają się z dostarczonej podniebieniu przyjemności.
4. Uwaga do smakoszy – surdut z lukru nie zalecany. Pierniczki najlepsze saute!
Orgii smaków życzę i pozdrawiam świątecznie!
Niech wam się darzy!
Naskalna
"Piosenka Piernikowego Człowieczka"
Zanim do życia będę przyzwany,
z mąki i przypraw jak co rok wstanę,
dni parę w ziąbie chłodniczym spędzę,
gdzie przyspieszone me dojrzewanie…
Piękny ci jestem, jak malowany,
miodem i cukrem poukraszany,
z pudrem, przyprawą cynamonową,
z imbirem, skórką pomarańczową.
Jeśli do domu z fantazją trafię,
mam surdut z lukru i jestem ciachem :)
Jeśli zaś w kuchni jest Leniwcowa,
biada mi biada, rzecz to nie nowa,
golutki chodzę, wiatr mnie podwiewa,
nic mnie nie różni od zwykłochleba.
Roku pewnego, dobrze pamiętam
spędziłem bardzo niezwykłe święta
u pewnej Wiedźmy, co Skrzata chowa -
u niej tradycja zupełnie nowa.
Nie dość, że wcale mnie nie ubrała
to jeszcze słodką melasę wlała
w środek mojego ciała gibkiego
do harców takich nie przywykłego!
A po melasie, kakao w proszku
i cytrynową skórkę po prostu.
Tak się tym wszystkim zbulwersowałem,
że już o portki nie zapytałem,
myśl o surducie nie zaświtała,
na jednej szelce gdzieś zadyndała!
Zanim się całkiem zorientowałem,
już w piekarniku wylądowałem.
A potem, potem… to było piękne,
niewysłowione, w magię zaklęte –
dostałem krawat z czerwonej wstążki
i do kucharskiej trafiłem książki!
No a poza tym, dekorowałem -
w Pannę Iglastą się nawtulałem,
i przyznam szczerze, że było miło,
choć do surduta trochę się ckniło:)
© Katarzyna Georgiou
Przepis na Piernikowe Ludki:
0,5 kg mąki
pół słoika miodu (40 dkg)
20 dkg cukru pudru
4 dkg rozpuszczonego masła
2 jajka
1dkg sody (kopiasta łyżeczka)
½ dkg korzeni (imbir, cynamon, goździki, lub gotowa przyprawa do pierników)
Wszystko wymieszać i zagnieść ciasto, które ma kilka dni leżakować w lodówce, zawinięte w folię. Potem rozwałkowywać na stolnicy, obficie podsypując mąką, i wycinać kształty foremką ludzikową. Piec na papierze pergaminowym przez 10-15 minut, w piekarniku nagrzanym do 180 stopni C. Gdy się zaczną złocić i rumienić z powodu nagości, wyciągać z piekarnika i zdjąć z blaszki. Po wystudzeniu, pakować do puszki, do późniejszych celów konsumpcyjnych lub ubierać w krawaty z czerwonej wstążki i zawieszać na choinkę.
Z kucharskiej księgi czarownicy:
1. Zaleca się dodawać do ciasta piernikowego własnoręcznie kandyzowaną skórkę pomarańczową. Wówczas, po upieczeniu, kawałki skórki chrupią i na podniebieniu rozchodzi się aromat pomarańczy.
2. Jeśli mamy ochotę na niecodzienny smak pierniczków, można dodać łyżeczkę kakao do ciasta w czasie zagniatania. Zamiast kakao, można dodać parę łyżek czarnej melasy trzcinowej lub buraczanej, albo syrop klonowy… mniam!
3. Pierniczki są twarde, ale w kontakcie z ciepłem jamy ustnej, wręcz rozpuszczają się z dostarczonej podniebieniu przyjemności.
4. Uwaga do smakoszy – surdut z lukru nie zalecany. Pierniczki najlepsze saute!
Orgii smaków życzę i pozdrawiam świątecznie!
Niech wam się darzy!
Naskalna
Jarmark Bożonarodzeniowy w MILICZU :)
Tu mnie kochani znajdziecie w Miliczu na ostatnim jarmarku tego roku :)
W najbliższą niedzielę, 17 grudnia 2017 na ryneczku od 10:00 do 20:00 :) Kto zechce mnie odwiedzić z okolic Doliny Baryczy to będę wdzięczna za parujący kubek kawy lub herbaty w ramach świątecznej rozgrzewki :)
W zamian w moim Poetyckim Kramie oferuję gamę ksiażkowych prezentów w tonacji wiedźmińskiej - w sam raz pod Pannę Iglastą i słodki poczęstunek :)
Do zobaczenia.
W najbliższą niedzielę, 17 grudnia 2017 na ryneczku od 10:00 do 20:00 :) Kto zechce mnie odwiedzić z okolic Doliny Baryczy to będę wdzięczna za parujący kubek kawy lub herbaty w ramach świątecznej rozgrzewki :)
W zamian w moim Poetyckim Kramie oferuję gamę ksiażkowych prezentów w tonacji wiedźmińskiej - w sam raz pod Pannę Iglastą i słodki poczęstunek :)
Do zobaczenia.
Szczodre Gody i kutia :)
Szczodre Gody, Święto Zimowego Staniasłońca to pradawne słowiańskie święto, przypadające na okolice przesilenia zimowego...a dla mnie okazja złożenia wam życzeń :)
Pod wieloma względami czas Szczodrych Godów jest czasem przejściowym. Umiera stare słońce i rodzi młode, kończąc poprzedni rok i początkując nowy. Gody obchodzone były weselnie, a czas spędzano na ucztach, zabawach i radowaniu się, co symbolizowało nadzieję na powrót ciepłych dni i koniec trudnej dla ludzi zimy - koniec czasu śmierci i uśpienia, rozpoczęcie czasu wzmacniania siły nowego Słońca.
W mowie dawnych Słowian słowo "god" oznaczało "rok". Tak więc "gody" określały czas przejściowy pomiędzy starym i nowym rokiem. Nazwa Styczeń pochodzi od styku starego i nowego roku. Tradycyjnie, Gody trwały od przesilenia zimowego aż do 6 stycznia. Dzieci obdarzano specjalnymi pierogami o nazwie Szczodraki, zwyczaj, który przetrwał do dnia dzisiejszego w obdarzaniu się prezentami. W czasie Godów, ustawała wszelka praca, a ludzie wzajemnie odwiedzali się i biesiadowali, dzieląc się między sobą swoimi plonami.
Piękną wróżbą na Nowy Rok, jest zrobienie bilansu „posianego ziarna” w sensie poczynań i osiągnięć w danym roku i po refleksji nad tym co się udało, a co jeszcze wymaga pracy i wysiłku, wykonanie Mapy Marzeń, która będzie nam towarzyszyć w podróży noworocznej i przypominać o naszych marzeniach i planach… i jakich wymagają one od nas działań.
Dzisiaj, dzielę się z wami moim najulubieńszym przepisem na KUTIĘ, która, gdy z miłością zrobiona, jest najpyszniejszym łakociem Godowego Stołu.
DO DZIEŁA:
Kilogram maku należy sparzyć wrzątkiem i zostawić na 24 godziny do spęcznienia.
Pół kilo pszenicy łuskanej zalać zimną wodą i przez parę godzin namoczyć, po czym ugotować jak kaszę na miękko, ale nie rozgotować.
Mak mielimy przez maszynkę trzy razy albo i cztery… nie radzę być leniwym, bo wówczas pod zębami zgrzyta ;)
Bakalie siekamy na drobne kawałki – pyszne są śliwki suszone i morele słońcem wypieszczone, rodzynki koryntki, żurawina czerwona oraz daktyle słodem oblepione.
Parę garści całych orzechów laskowych i migdałów krojonych też dodać trzeba, gdyż orzechy mają pozytywno-zakręcony wpływ na mózg, a ten za myślenie odpowiada, więc dbajmy o jego komfort.
Unikamy orzechów włoskich, chyba że skórki są pozbawione, co sztuką jest nie lada… inaczej goryczka się wkrada.
Gdy bakalie do pszenicy dodane, wlewamy pół z litrowego słoika miodu i mieszamy wraz ze szczerymi i dobrymi myślami. Później dokładamy nasz zmielony mak, łyżka po łyżce, cały czas mieszając – praca lepiej idzie, gdy we dwie osoby starań się dokłada – rodzinne to przecież Gody!
Zanim na półmisek wyłożymy, spróbować trzeba, czy słodkość wystarczającą jest, bo gdyby nie, to miodkiem polewamy, nadal mieszając wraz ze szczyptą miłości na dokładkę. W końcu, jakby kto o sufit chciał nią rzucać, by sprawdzić jak się zapowiada Nowy Rok, to lepiej, by na tyle słodka była, by do tego sufitu się przykleiła i przez jakiś czas tam pozostała… na wszelki przypadek odpędzenia biedy, co czasem do okien zagląda i szpary w skąpstwie gospodarzy szuka…
Smacznego wraz z życzeniami spokojnych dni, w zdrowiu i zadowoleniu się zapowiadających.
Spełnienia marzeń, w taki sposób, by troski dnia codziennego malały z każdym krokiem przybliżającym ku ich spełnieniu.
No i bądźcie grzeczni, a jeśli to będzie zbyt trudne… to przynajmniej ostrożni :)
Z pozdrowieniami gwiazdkowymi - Katarzyna Georgiou vel Naskalna
Pod wieloma względami czas Szczodrych Godów jest czasem przejściowym. Umiera stare słońce i rodzi młode, kończąc poprzedni rok i początkując nowy. Gody obchodzone były weselnie, a czas spędzano na ucztach, zabawach i radowaniu się, co symbolizowało nadzieję na powrót ciepłych dni i koniec trudnej dla ludzi zimy - koniec czasu śmierci i uśpienia, rozpoczęcie czasu wzmacniania siły nowego Słońca.
W mowie dawnych Słowian słowo "god" oznaczało "rok". Tak więc "gody" określały czas przejściowy pomiędzy starym i nowym rokiem. Nazwa Styczeń pochodzi od styku starego i nowego roku. Tradycyjnie, Gody trwały od przesilenia zimowego aż do 6 stycznia. Dzieci obdarzano specjalnymi pierogami o nazwie Szczodraki, zwyczaj, który przetrwał do dnia dzisiejszego w obdarzaniu się prezentami. W czasie Godów, ustawała wszelka praca, a ludzie wzajemnie odwiedzali się i biesiadowali, dzieląc się między sobą swoimi plonami.
Piękną wróżbą na Nowy Rok, jest zrobienie bilansu „posianego ziarna” w sensie poczynań i osiągnięć w danym roku i po refleksji nad tym co się udało, a co jeszcze wymaga pracy i wysiłku, wykonanie Mapy Marzeń, która będzie nam towarzyszyć w podróży noworocznej i przypominać o naszych marzeniach i planach… i jakich wymagają one od nas działań.
Dzisiaj, dzielę się z wami moim najulubieńszym przepisem na KUTIĘ, która, gdy z miłością zrobiona, jest najpyszniejszym łakociem Godowego Stołu.
DO DZIEŁA:
Kilogram maku należy sparzyć wrzątkiem i zostawić na 24 godziny do spęcznienia.
Pół kilo pszenicy łuskanej zalać zimną wodą i przez parę godzin namoczyć, po czym ugotować jak kaszę na miękko, ale nie rozgotować.
Mak mielimy przez maszynkę trzy razy albo i cztery… nie radzę być leniwym, bo wówczas pod zębami zgrzyta ;)
Bakalie siekamy na drobne kawałki – pyszne są śliwki suszone i morele słońcem wypieszczone, rodzynki koryntki, żurawina czerwona oraz daktyle słodem oblepione.
Parę garści całych orzechów laskowych i migdałów krojonych też dodać trzeba, gdyż orzechy mają pozytywno-zakręcony wpływ na mózg, a ten za myślenie odpowiada, więc dbajmy o jego komfort.
Unikamy orzechów włoskich, chyba że skórki są pozbawione, co sztuką jest nie lada… inaczej goryczka się wkrada.
Gdy bakalie do pszenicy dodane, wlewamy pół z litrowego słoika miodu i mieszamy wraz ze szczerymi i dobrymi myślami. Później dokładamy nasz zmielony mak, łyżka po łyżce, cały czas mieszając – praca lepiej idzie, gdy we dwie osoby starań się dokłada – rodzinne to przecież Gody!
Zanim na półmisek wyłożymy, spróbować trzeba, czy słodkość wystarczającą jest, bo gdyby nie, to miodkiem polewamy, nadal mieszając wraz ze szczyptą miłości na dokładkę. W końcu, jakby kto o sufit chciał nią rzucać, by sprawdzić jak się zapowiada Nowy Rok, to lepiej, by na tyle słodka była, by do tego sufitu się przykleiła i przez jakiś czas tam pozostała… na wszelki przypadek odpędzenia biedy, co czasem do okien zagląda i szpary w skąpstwie gospodarzy szuka…
Smacznego wraz z życzeniami spokojnych dni, w zdrowiu i zadowoleniu się zapowiadających.
Spełnienia marzeń, w taki sposób, by troski dnia codziennego malały z każdym krokiem przybliżającym ku ich spełnieniu.
No i bądźcie grzeczni, a jeśli to będzie zbyt trudne… to przynajmniej ostrożni :)
Z pozdrowieniami gwiazdkowymi - Katarzyna Georgiou vel Naskalna
środa, 6 grudnia 2017
Grudniowy wieczór... Ten co był i ten co nadejdzie...
Ten tekst z książki poetyckiej "Komu mruczy kot" dedykuję wszystkim, którzy chcieliby zrozumieć kontynuację pewnych tradycji przypisywanych chrześcijanom przez ludzi wierzących lub myślących inaczej o tradycjach. Coś co dla jednych nazwywa się wiarą inni będą postrzegać jako filozofię lub sztukę życia. Czy ateista nie ma prawa zasiąść z rodziną wokół Panny Iglastej czy przyjąć na siebie rolę Mikołaja w obdarowywaniu bliskich? Przecież nazewnictwo pewnych jakości jest wśród ludzi umowne... Pewne tradycje są starsze niźli te, które uznajemy za swoje z przyczyn historycznych i wprowadzonych decyzjami polityczno-układowymi w czasie dość zamierzchłym, lecz nie na tyle, by nie znać historii i wierzeń przed ich zaistnieniem. Nasze korzenie sięgają kultury słowiańskiej i nasze tradycje tam mają swój początek. Nadchodzące Boże Narodzenie to w rodzimej nomenklaturze SZCZODRE GODY, a tradycja choinki (obecnie znanej) nosiła miano podłaźniczki. Podłaźniczka i późniejsza choinka związana jest z pogańską tradycją ludową i kultem wiecznie zielonego drzewka. Dla chcących poszerzyć swoją wiedzę w obecnym czasie internet jest "szybką" skarbnicą wiedzy. A teraz zapraszam do lektury poetyckiej wizji nadchodzących świąt. Zaś za kilka dni napiszę też o choince poetycko ubranej ;)
"Grudniowy wieczór… ten co był i ten co nadejdzie…
Złotoczerwienna poświata słońca kładącego się pod śnieżną pierzynę do zadumy skłania. Już przed czwartą po południu ciemność walkę ze światłem wygrywa i tak aż do zimowego przesilenia, nim zrównoważenie sił nastąpi. Cicho tak, majestatycznie, spokojnie. Nagie drzewa w uśpieniu czuwają, pilnując zaoranych i ośnieżonych pól. Gdzieniegdzie czarne ptaszysko przeleci krakaniem obwieszczając swoją obecność. W krzakach zaś sikorki zawzięcie wiecują obtrząsając z suchych kłączy chmielu resztki nasion, które znaczą brązowymi cętkami biały dywan wokół.
Dobrze tak spacerem przejść z Dziadkiem Mrozem za pan brat. Stary przechera w nos poszczypie, policzki rumieńcem niczym jagody głogowe pomaluje, palce u stóp przemrozi, gdy podwójnych skarpet nie dojrzy.
Już niedługo Jule, Szczodre Gody i radość z ponownych narodzin Słońca, którego blask, jak noworodka, pielęgnować trzeba będzie w myślach i działaniach w tym nadchodzącym Nowym Roku.
Przypomniały mi się słowa starych modlitewnych próśb. Patrząc na zachodzące słońce, powtarzałam je jak mantrę. Przynoszą ukojenie i pewność, że zmiany nieuchronnie następujące zawsze są na lepsze. Już wkrótce te słowa zagoszczą w moim domu w czasie zimowej równonocy.
„Królowo Niebios, Wielka Matko wszystkich rzeczy,
czas powić syna,
odsłonić świtanie przyrzeczonego światła,
dać nam nadzieję zbiorów,
i zabrać nasze smutki
wraz z narodzinami Nowego Dnia.”
”Panie Światła, Panie Jasności,
wróć, by ponownie ocieplić tę ziemię,
by pomóc dojrzeć naszym zbiorom,
by rozjaśnić twarze naszym dzieciom.
Przybądź, by przepędzić ciemność,
i odegnać zimno, oplatające nasze kości
i wyziębiające nasze serca.
Przybądź Panie Światła,
Twoi ludzie czekają…”
Zapalę ogień w kominku dębowym drewnem podsycany, nakarmię rodzinę słodką jak ulepek kutią, a i wędrowca zbłąkanego w progi domostwa przyjmę, gdy zastuka do drzwi w taki zimowy wieczór jak ten. Siankiem pod obrus śnieżnobiały sypnę, chochoła w kącie pokoju ustawię i posłucham moją ulubioną pieśń Binka Crosby’ego i Dawida Bowie "Peace on Earth" pomieszaną z "Little Drummer Boy".
A tymczasem obserwuję zasadzonego niedawno świerka kulistego. Czekam, aż soki wegetacji ruszą pod wpływem ciepła Nowego Słońca – i tak, jak pewny jest jego wzrost, tak pewne będą zmiany noworoczne. Tak jak ma być, zgodnie z Kołem Roku – bo czyż życie nie toczy się kołem?"
(C) Katarzyna Georgiou
"Grudniowy wieczór… ten co był i ten co nadejdzie…
Złotoczerwienna poświata słońca kładącego się pod śnieżną pierzynę do zadumy skłania. Już przed czwartą po południu ciemność walkę ze światłem wygrywa i tak aż do zimowego przesilenia, nim zrównoważenie sił nastąpi. Cicho tak, majestatycznie, spokojnie. Nagie drzewa w uśpieniu czuwają, pilnując zaoranych i ośnieżonych pól. Gdzieniegdzie czarne ptaszysko przeleci krakaniem obwieszczając swoją obecność. W krzakach zaś sikorki zawzięcie wiecują obtrząsając z suchych kłączy chmielu resztki nasion, które znaczą brązowymi cętkami biały dywan wokół.
Dobrze tak spacerem przejść z Dziadkiem Mrozem za pan brat. Stary przechera w nos poszczypie, policzki rumieńcem niczym jagody głogowe pomaluje, palce u stóp przemrozi, gdy podwójnych skarpet nie dojrzy.
Już niedługo Jule, Szczodre Gody i radość z ponownych narodzin Słońca, którego blask, jak noworodka, pielęgnować trzeba będzie w myślach i działaniach w tym nadchodzącym Nowym Roku.
Przypomniały mi się słowa starych modlitewnych próśb. Patrząc na zachodzące słońce, powtarzałam je jak mantrę. Przynoszą ukojenie i pewność, że zmiany nieuchronnie następujące zawsze są na lepsze. Już wkrótce te słowa zagoszczą w moim domu w czasie zimowej równonocy.
„Królowo Niebios, Wielka Matko wszystkich rzeczy,
czas powić syna,
odsłonić świtanie przyrzeczonego światła,
dać nam nadzieję zbiorów,
i zabrać nasze smutki
wraz z narodzinami Nowego Dnia.”
”Panie Światła, Panie Jasności,
wróć, by ponownie ocieplić tę ziemię,
by pomóc dojrzeć naszym zbiorom,
by rozjaśnić twarze naszym dzieciom.
Przybądź, by przepędzić ciemność,
i odegnać zimno, oplatające nasze kości
i wyziębiające nasze serca.
Przybądź Panie Światła,
Twoi ludzie czekają…”
Zapalę ogień w kominku dębowym drewnem podsycany, nakarmię rodzinę słodką jak ulepek kutią, a i wędrowca zbłąkanego w progi domostwa przyjmę, gdy zastuka do drzwi w taki zimowy wieczór jak ten. Siankiem pod obrus śnieżnobiały sypnę, chochoła w kącie pokoju ustawię i posłucham moją ulubioną pieśń Binka Crosby’ego i Dawida Bowie "Peace on Earth" pomieszaną z "Little Drummer Boy".
A tymczasem obserwuję zasadzonego niedawno świerka kulistego. Czekam, aż soki wegetacji ruszą pod wpływem ciepła Nowego Słońca – i tak, jak pewny jest jego wzrost, tak pewne będą zmiany noworoczne. Tak jak ma być, zgodnie z Kołem Roku – bo czyż życie nie toczy się kołem?"
(C) Katarzyna Georgiou
piątek, 1 grudnia 2017
Recenzje Agi: Spotkanie świąteczne z Katarzyną Georgiou :)
Dziękuję Agnieszce Krizel, że zaprosiła mnie do podzielenia się świątecznymi wspomnieniami z dzieciństwa. Zapraszam więc do lektury - wszak Wilia tuż tuż... :)
Recenzje Agi: Spotkanie świąteczne z Katarzyną Georgiou :): Kochani! Postanowiłam wprowadzić Was w przedświąteczne wyczekiwanie i reaktywować cykl spotkań świątecznych z autorami. Wie...
Recenzje Agi: Spotkanie świąteczne z Katarzyną Georgiou :): Kochani! Postanowiłam wprowadzić Was w przedświąteczne wyczekiwanie i reaktywować cykl spotkań świątecznych z autorami. Wie...