Strony

piątek, 24 stycznia 2020

Światy dwa...

Słowo na piątkowy dzień stycznia 24 - wibracja 6 (miłość, sztuka, harmonia, rodzina).
Ziemia, nasz dom, rozdziela się... Nowy Świat stał się dla wielu rzeczywistością lecz nie dla wszystkich. Dla wielu dusz nie będzie zauważalny jeszcze przez jakiś czas... Pamiętajcie - sami tworzymy naszą rzeczywistość. To nasze działania i emocje wyznaczają kierunek. Radujmy się i myślmy pozytywnie - w cokolwiek obecnie wierzymy to tak jest w naszym świecie i spotykamy podobnie myślących i postrzegających ludzi. Świadome podnoszenie wibracji to jedyna droga do lepszego wokół nas świata.
Dzisiaj wpadł mi w oko pewien artykuł, który pokazał mi jak bardzo na właściwej ścieżce jestem. Oddaję wam tu mój wiersz z 2013 roku - powiedziałam tu już wówczas jak się czuję i jak podróżuję pomiędzy światami. Nie zwariowałam. I nie pozwoliłam innym wciągnąć mnie z powrotem w bagno dualnego świata, choć jeszcze często mam napady emocji, które świadczą o tym, że nadal jestem w procesie odrywania od starego podwórka... Odetchnijcie i zanurzcie się to, co poza drzwiami bez klamki i zamka :)


Światy dwa

Stoję zwrócona twarzą do drzwi.
Nie mają klamki, zamka też nie.
A jednak, choć wydają się zawieszone w próżni
i w zasadzie stoją otworem,
nie łatwo jest przekroczyć
przez niewidzialny próg
bariery własnych przekonań,
lub co gorsza narzuconych,
z wrodzonego lenistwa nieodrzuconych,
uświadomioną powinnością.
Stary świat trzyma w ryzach,
lejcami zależności jeszcze ciągle chce wymusić
kierunek donikąd
a raczej unicestwienie indywidualności
i ujarzmienie swobody myślenia.
Stoję już na progu lekko dotykając tych drzwi.
Nie mam w sobie zgody na zaprzęgnięcie w kierat
cyrkowej areny starego świata.
Słucham szeptów dochodzących spoza nich,
niczym Alicja z Krainy Czarów
popycham je lekko uchylając rąbka tajemnicy
tego, co po drugiej stronie.
A tam ludzie dobrej woli,
tacy właśnie, o jakich śpiewał Lennon –
marzyciele, wizjonerzy otwarci sercem.
Śniący o pokoju, braterstwie, miłości;
żyjący współpracą myśli i działania;
wspólnie dzielący dom, jakim jest nasza Matka Gaja.
A tam dzieci,
dla których Bing Crosby i David Bowie śpiewali
w kolędzie sprzed kilkudziesięciu lat
o uczeniu miłości, dbaniu o innych.
Czy to możliwe? Peace on Earth.
Can it be? Pokój na Ziemi.
Nie oglądam się już za siebie.
„Ściskam w ręku kamyk zielony”,
ten bilet marzyciela w jedną stronę.
Drzwi same się uchylają, gdy wybór dokonany.
Przekraczając próg własnych ograniczeń
spadam w przepaść rozrzedzonego powietrza
i jak dziecko ześlizguję się po krętej zjeżdżalni
śmiejąc się w głos i prosto w nowy świat
niespodziewanych wrażeń i doznań.
Nie żegnam się jednak z tobą stary świecie.
Wiem, że jeszcze wielokrotnie będę podróżować
przez próg Drzwi Jutra
zostawiając twoje ograniczenia poza sobą.

(C) Katarzyna Georgiou
wiersz z tomu "Światy dwa w pogoni za Leśnym Lichem"

poniedziałek, 20 stycznia 2020

Karmelki śniegowe - bajęda :)

Poranek na wsi wstał mroźny i oszroniony... Na oknach kwietne wykwity, choć nie tak piękne jak te, które pamiętam z dzieciństwa...


Spałam na poddaszu, gdzie też stoi moje dodatkowe pisarskie biurko. Na dole, w bibliotece jest zbyt zimno by pisać... Biurko ze starego magla musi więc poczekać do wiosny. Stare domy mają swój urok, ale zimą ogrzewane być muszą na okrągło. A pisarza po świecie nosi i nie zawsze do pieca dokłada.
Dziś chcę się podzielić z wami opowieścią o karmelkach śniegowych. Miała ta produkcja miejsce również w niedzielę, tylko lat kilka wstecz... I pewne reminiscencje związane z okresem emigracji :)


"Snowdrops czyli karmelki śniegowe"...

Poranek niedzielny wstał mroźnie nastrojony ku ludziom i zwierzętom jednako… Termometr zewnętrzny wskazywał siedem stopni poniżej zera, a bieluchny śnieg skrzył się w słonku, zapraszając do zabawy, z czego skwapliwie skorzystali mój syn i kot, buszując po ogrodzie i w okolicy szałasu nad brzegiem rzeczki, od kilku tygodni budowanego pod uschłą wierzbą, jeszcze nie ściętą przez bobry z naszego bliskiego sąsiedztwa. Jestem pod wrażeniem budowniczych, mojego syna i jego kolegi, którzy korzystając z chwili mojej nieuwagi, miast zatargać zeschłe kłącza chmielu do ogniska, zużyli je jako materiał budowlany…


Pozbawieni komputera, i prawie też i telewizji – bo dwa zaśnieżone kanały chyba się nie liczą, jako łącza ze Starym Światem, żyjemy weekendowo prawie jak pionierzy kanadyjscy. Co prawda nie pozbawiamy futer okolicznych zwierząt, nie mając zapędów traperskich w 21 wieku, ale ręcznie wykonujemy wiele robót gospodarskich na czele z układaniem i noszeniem drewna, odśnieżaniem, paleniem w kominku, porządkowaniem ogrodu, rekonstrukcją chaty i… wymyślaniu zabaw, jak to drzewiej bywało. Obserwowałam moich dwóch facetów przez okno, otulona ciepełkiem kominkowego ogrzewania, i tak naszły mnie wspomnienia pewnego zimowego dnia, z warzeniem syropu klonowego w pionierskiej wiosce torontońskiej Black Creek Pionier Village… Nazwa prawie pasująca do mojej sytuacji – wieś jest, strumyk jest, pionierem-zasiedleńcem się czuję, więc mnie naszły… Co prawda klonu okazałej wielkości nie mam, a te co rosną wzdłuż rzeki są jeszcze za młode na ściąganie z nich syropu, kotła też jeszcze do warzenia nie mam zamontowanego, więc pomyślałam sobie, że sprawię synowi przyjemność i razem zrobimy cukierki w starym stylu, mając do dyspozycji karmel, przyprawy śnieg i mróz – kluczowy składnik potrzebny do domorosłej produkcji landrynek. Kiedyś widziałam na starej rycinie opatuloną gromadę dzieci i ojca, którzy wylewali karmelkową słodkość z garnka na zmrożony śnieg tuż przed chatą z bali, a gdy zastygł, łamali słodkie tafle i smakowali tak zrobione karmelki. Mmmm… już poczułam ich smak, więc czym prędzej popędziłam do kuchni, uprzednio wystawiwszy głowę za drzwi z okrzykiem „Robimy cukierki śniegowe!” Nim powyciągałam garnek i ingrediencje, Skrzat, już rozebrany z kombinezonu śniegowego, stał przy kuchni oczekując instrukcji :)


"Wlej odrobinę wody na dno garnka,
Dodaj duuuużo brązowego cukru,
Dorzuć sporą dawkę cynamonu,
Mieszaj do wrzenia i nie przestawaj, bo…
… wykipi i będzie mniej masy cukierkowej" ;)

No, i karmelkowa masa, zgęstniała jak się patrzy, była gotowa do wyniesienia na dwór i do części drugiej – uruchomienia produkcyjnej taśmy landrynkowej. W tym celu, opatuliwszy się porządnie, wyruszyliśmy do ogrodu, w poszukiwaniu dziewiczego śniegu i płaskatej powierzchni do wylewania masy.
Skrzat nieopatrznie zaproponował wylewanie karmelu na pieńku, bo był w miarę równy, ale zarówno i ja i on zapomnieliśmy, co po jesieni może znajdować się na nim pod tą niewinnie wyglądającą pierzynką śniegu. Hehe, wkrótce się okazało, co będą zawierać landrynki, no ale komu przeszkadzają jakieś tam liście, kawałeczki ziemi i igieł czy zmrożone stworzonka drzewno-ziemne?


Ani kotu, ani tym bardziej memu synowi nie przeszkadzała wkładka w karmelu, jeden wąchał, a drugi bezwstydnie próbował, nurzając paluchy w zastygającej masie… Jednakowoż, część karmelu wylaliśmy cienką warstwą do szklanego naczynia, by i wersję „clean” mieć w zapasie… I gdy czysty cukierek zastygał nam na ławie przed domem, Skrzat włupcował resztkę z garnka, pewnie w trosce o swoje dzienne zapotrzebowanie cukru, które ostatnio zostało mocno nadszarpnięte przez maminą zabawę w chowanego słodycza.

Polecamy produkcję i smakowanie tychże landrynek, proponując nadmiernym czyściochom wylewanie masy karmelkowej na silikonową matę – byle rozłożoną na mrozie i śniegowym podłożu.
A swoją drogą, fajnie jest być pionierem Nowego Świata, korzystając z doświadczeń naszych Przodków i prostoty w pomysłowości umilania sobie życia…


Smacznego:)

piątek, 17 stycznia 2020

Epoka Wilka

Z okazji WILCZEJ PEŁNI w miesiącu styczniu 2020 zapodaję mój artykuł o Epoce Wilka jako prezent dla was, drodzy czytelnicy :)

Nadeszła Epoka Wilka… Lisica, panosząca się przez wieki ludzkiej egzystencji - odeszła, zabierając ze sobą czas obłudy, kłamstwa i wszelakich oszustw. Wilk, strażnik rodziny, stada, prawości i odwagi wkroczył na miejsce rozgrywek świata. Ciekawe czasy nas czekają – tak wieszczą słowiańsko-aryjskie WEDY.
Zastanawiam się nad danymi nam narzędziami do mądrego i szczęśliwego życia na Ziemi, których użycie, dzięki obdarzeniu wysoką inteligencją nie powinno sprawiać ludziom większych problemów. A jednak, rozum i wolna wola nie są tak łatwe w opanowaniu zdrowomyślenia jakby się wydawało.
Wolną wolę uznaje się za najważniejsze narzędzie człowieka i będzie ono zwalczane przez wiele instytucji z zajadłością cechującą dominanta dbającego o własne interesy i korzyści. Nie ma nic trudniejszego bowiem do opanowania niż ludzie myślący, uznający siebie za część Absolutu, dzieci Natury, ciągle poszerzający własne spektrum świadomości i uznających miłość za jedyny autorytet i najwyższy cel istnienia.
Ale to nie kontrola instytucjonalna nad ludzką wolną wolą mnie interesuje jako narzędzie używane przez decydentów Epoki Lisicy. O tym wielu pisze i pisać będzie, bo temat jest „na topie” ostatnimi czasy. Przeraża mnie zupełnie coś innego w ludziach… Bezmyślne powtarzanie wpajanych idiotyzmów i przekonań, trzymanie się pazurami religijnych dogmatów i uznawanie ich za swoje, pomimo iż wielu myślicieli udowodniło, jakich metod, przeinaczeń nauk, choćby tych Chrystusowych, dopuściły się instytucje, których celem nie było duszpasterstwo w imię miłości, lecz chęć podporządkowania sobie mas w celu łatwiejszego zapanowania nad nimi, rządzenia i wykorzystania do różnych celów, w tym wojen, podbojów, gromadzenia dóbr materialnych i poszerzania sfery wpływów. Przeraża mnie to, iż wielu ludzi nie dostrzega manipulacji, jakiej zostali poddani przez polityków, finansjerę, technicyzację życia, zachodnie normy postępowania i działania obce naszej słowiańskiej mentalności, powolną dezintegrację szkolnictwa promującego niemyślenie i tępiącego asertywność, i tego, iż wpadli w pułapkę, pozbawiającą ich używania wolnej woli i dokonywania świadomych wyborów, bezkrytycznie poddając się medialnemu cyrkowi, świadomie zastosowanej dezinformacji i praniu mózgów połączonych sił polityczno-religijnych.


W sieci znalazłam pewne wypowiedzi i fragmenty większych całości opisujące zmiany jakie już mają miejsce w poszerzającej się ludzkiej świadomości:

„Skończył się czas przyzwolenia dla obłudników kłamców, egoistów, ignorantów oraz wszystkich tych którzy niszczyli i niszczą całe piękno tej ziemi. Każdy otrzyma to na co sobie zapracował”.
„Tak jak epoka Lisa był to czas kłamstwa, chytrości, zastraszenia oraz nauki zdrowomyślenia - uodpornienia się na kłamstwo i oszustwo, tak epoka Wilka charakteryzuje się na swój dla siebie sposób czymś wyjątkowym. Swoimi prawymi regułami… Epoka wilka to epoka duchowego rozkwitu, zdrowia, radości i piękna, a także silnej i wolnej woli, która umożliwia rozwinięcie talentów wewnętrznych pozwalając przejawić siebie z jak najlepszej strony, a zatem dostrzegania bardziej subtelnych energii, które pomogą w rozwoju duchowym”.
Zabiegi Lisicy kończą się jak w tej staro-rosyjskiej bajce: http://www.youtube.com/watch?v=7G6uVzCz90w
Totemiczny Wilk wg indiańskich przekazów (a te są najbliższe Słowianom przecież) zawartych w książce „Animal-Speak” T. Adrewsa, to symbol lojalności, wysokiej inteligencji, prawości i dzikości (nieokiełznania) ducha Natury. Wilk jest strażnikiem społeczności, żyje wg ustalonych reguł, których każdy członek stada przestrzega, dla dobra wszystkich. Nigdy niepotrzebnie nie walczą, a często schodzą „okazji” z drogi, unikając konfliktu. Pomimo, iż wilki charakteryzują się siłą fizyczną i mocą, nieporozumienia w wilczym stadzie rzadko kończą się krwawo. Często spojrzenie, warknięcie czy przyjęcie określonej postawy ciała wystarcza, by subtelnie przypomnieć reguły – demonstracja mocy następuje tylko wówczas, gdy wszystko inne zawiedzie. I to jest właśnie „medycyna” wilka – tego człowiek, jak zwykle czerpiąc wzorce z Natury, powinien się od wilka uczyć. Dla nieuważnego obserwatora, wilcze stado zdaje się być tworem autokratycznym, pod rządami wilka Alfa. To zbyt uproszczona wizja – Indianie zauważają, że również zachowania „demokratyczne” mają w stadzie miejsce i to jest ta elastyczność zachowań dająca sukces wilczemu rządowi. Stado działa wg rankingu i podziału zadań, rytualnie wprowadzając porządek i harmonię w życiu. Wilk uczy zrozumienia, że prawdziwa wolność wymaga dyscypliny. Wilki Alfa – tak samiec jak i samica łączą się w parę na całe życie. Młode wilczki z każdej pary wychowuje jednak całe stado, a gdy ich matka zginie, zanim zdoła je wychować, inna wilczyca adoptuje młode. Dorosłe wilki są tolerancyjne i przyjacielskie dla szczeniaków, niektóre wilki nawet służą jako nianie, gdy zajdzie taka potrzeba. Wilcza „medycyna” uczy więc szacunku dla rodziny i dzieci. Wilk nigdy nie tknie padliny, a gdy poluje, wybiera osobniki słabe, stare lub chore, gdy ma wybór i nie grozi mu wyniszczający głód. Praktycznie nie pozostawia resztek z posiłku, co powinno przypominać ludziom, że nie należy niczego bezmyślnie marnować. Gdy wilk poluje, używa przede wszystkim doskonałego węchu i niebywale wyczulonego słuchu – to zaś powinno przypominać nam o konieczności słuchania wewnętrznego głosu intuicji i wsłuchania we własne myśli. Jego inteligencja pozwala mu unikać problemów – bardzo często schodzi z drogi, na której wietrzy podstęp lub niebezpieczeństwo. Czyż nie jest to godne naśladowania? Nie pakować się w bezpośrednie zagrożenia, nie używać mocy do niszczenia, nie zapraszać destrukcyjnych ludzi i sytuacji do naszego życia?


Gdy wilk wkracza w nasze życie, pokazując się w snach, wizjach lub rzeczywistości, to znak, iż nadszedł czas wprowadzania zmian, czas by tchnąć nowe życie w rytualność starego, podjąć nowe wyzwanie, nową podróż, wziąć sprawy w swoje ręce. Wilk przypomina, że my zarządzamy swoim życiem – kreujemy je i ukierunkowujemy. Róbmy to z harmonią i wewnętrzną dyscypliną przekonań, a poznamy prawdziwego ducha wolności.
Epoka Wilka zwiastuje Nowy Świat. Niech wilcza moc, odkryta w nas, wprowadzi więc zmiany, których potrzebujemy, a przede wszystkim prawość, wspólne działania na rzecz społeczności Ziemi i pokojowego współistnienia z Matką Naturą.

Wódz indiański, Dan George powiedział: „Jeśli rozmawiasz ze zwierzętami, wiele ci powiedzą i poznacie się. Jeśli nie porozmawiasz, nigdy ich nie poznasz. A to, co nieznane, powoduje strach. Czego się boisz – niszczysz".


© Katarzyna Georgiou

czwartek, 2 stycznia 2020

OFERTA AUTORSKA KATARZYNY GEORGIOU NA ROK 2020

Wkrótce minie pierwszy rok działalności WIERSZOBAJĘD. Rozpoczęłam oficjalną działalność 15 stycznia 2019 roku. Nadal aktualne jest zaproszenie do współpracy. Zapraszam instytucje kulturalne, szkoły, przedszkola, biblioteki, stowarzyszenia i wszystkie inne regionalne organizacje, którym na sercu leży rozwój czytelnictwa do zapoznania się z moją ofertą warsztatów i spotkań autorskich jaką przygotowałam na rok 2020 :) Prowadzę również tzw "Noce w Bibliotece" - łączę prelekcję "Indiańską ścieżką" z warsztatami robienia Łapacza Snów oraz nauką tańca Two Step".
Informacje na załączonych zdjęciach.



Katarzyna Georgiou

Wrocławska poetka, rocznik 1968, absolwentka Seneca College w Toronto, nauczyciel wychowania przedszkolnego oraz anglista, z zamiłowania animator kultury, inicjatorka „Strefy Bałaganu” – warsztatów literacko-plastycznych, wieloletnia wolontariuszka, działaczka na rzecz rozwoju środowisk zagrożonych wykluczeniem społecznym (tereny wiejskie, domy dziecka i świetlice środowiskowe). Członkini Stowarzyszenia Autorów Polskich od roku 2014 i Związku Literatów Polskich od 2018. Współpracuje z Fundacją Atena i wrocławskim Stowarzyszeniem Twórców Kultury przy aktywizacji seniorów i społeczności lokalnych. Wiele lat spędziła na emigracji w Kanadzie, gdzie pracowała jako nauczyciel wychowania przedszkolnego w szkole laboratoryjnej Seneca College Lab School oraz jako wykładowca kursów ECE w Seneca College w Toronto. Ma również w swoim dorobku ponad 10 odczytów z warsztatami praktycznymi na temat projektów edukacyjnych z małymi dziećmi i edukacji sensoryczno-motorycznej na międzynarodowych konferencjach pedagogicznych organizacji zawodowej Association of Eary Childhood Education. Pobyt w Kanadzie to dla niej także okres fascynacji naukami i kulturą Indian. Po powrocie do Polski pracowała 14 lat w Niepublicznym Zespole Edukacyjnym Alis we Wrocławiu jako nauczyciel. Obecnie zajmuje się tylko pracą autorską. Współzałożycielka Biblioteki Obywatelskiej w Potaszni, gmina Milicz wraz ze Stowarzyszeniami Brapoja i Sztukater, w którym przez 4 lata była odpowiedzialna za kontakty międzynarodowe i tłumaczenia anglojęzyczne, między innymi służąc jako tłumacz spotkań Grahama Mastertona w czasie jednej z jego literackich wizyt we Wrocławiu i Strzelinie. Autorka książek ilustrowanych sztuką dziecięcą, humorystycznych wierszy w języku angielskim oraz tomików poetyckich i poetycko-prozatorskich inspirujących każdego czytelnika.

Spotkanie autorskie

trwa 1 do 3 godzin. Spotkania dla dzieci mają dwie części - literacką i plastyczną. W części literackiej autorka omawia pracę pisarza, tworzenia, roli wyobraźni, drogę książki od pomysłu do produktu, czytamy wiersze i opowiadania konstruktorskie. W części drugiej powstaje albo wspólny collage "Niesamowite patchworki" (młodsze dzieci, bez asysty rodziców) albo rzeźba "Niesamowite konstrukcje", klejoną gorącym klejem z przygotowanych elementów drewnianych i materiałów tapicerskich. Po spotkaniu autorka pisze wiersz inspirowany wybraną pracą plastyczną i wysyła na mail do instytucji, klasy, biblioteki i/lub indywidualnego odbiorcy, uczestnika warsztatów - za zgodą rodziców. Prelekcję "Indiańską ścieżką" rozpoczyna Ceremonia Okadzania Szałwią. Pokaz slajdów wiąże się z opowieściami o kulturze Indiańskiej. Opowieści z Kraju Klonowego Liścia są wizualnie wzmacniane przez wyeksponowane artefakty jak stroje, przedmioty użytku codziennego charakterystyczne dla tej kultury, biżuterię, sztukę, amulety itp. Dodatkowo autorka czyta fragmenty z książki o tymże tytule dotyczące specjalnych przeżyć czy epizodów emigranckich. Lekcje pokazowe z języka angielskiego mają charakter interaktywny. Dzieci bezpodręcznikowo zapoznają się z ciekawymi metodami ułatwiającymi zapamiętywanie słówek i fraz językowych oraz bawią się językiem, używając specjalnie przygotowane materiały, które autorka wypracowała w czasie pracy nauczyciela tak w Kanadzie jak i w Polsce. Książka "Funky Poem tresury" - zbiór humorystycznych wierszy – dopełnia całości. Lekcje są w dwóch wersjach - dla dzieci przedszkolnych i wczesnoszkolnych lub dla klas 4-8. Koncerty poetycko-muzyczne to szeroki wachlarz tzw. wieczorów autorskich do wyboru lub dopasowanych do potrzeb. „Na skrzydłach marzeń” czy "Spacerem przez życie" - przybyli goście zostaną zabrani w podróż do krainy marzeń i śnienia, gdzie wytchnienie od zgiełku życia i codzienności czeka na tych, co dadzą się porwać literackiej wizji. Takie spotkanie ma oprawę wokalisty lub instrumentalną. Spotkania międzypokoleniowe w duecie z innymi autorami lub koncerty z udziałem wokalistów i instrumentalistów spięte poetyckim pomostem to dodatkowa możliwość na specjalne okazje - Dzień Kobiet, Dzień Rodziny, Dzień Seniora, Świąteczne Interludia itp. Wieczory poetycko-muzyczne z wierszami i poezją śpiewaną z tomików Światy dwa w pogoni za Leśnym Lichem, Komu mruczy kot, Drzewa kochać potrafią i Dychotomia mojej kobiecej natury są zawsze dopasowywane do potrzeb danej społeczności. Kwestia omówienia szczegółów.
Opowieściom o zbieraniu materiału do książek towarzyszą fotografie i filmy (należy przygotować rzutnik i ekran).
Autorka przywozi książki - dedykacje wpisuje po spotkaniu.

Można zorganizować do 3 spotkań dziennie - autorka porusza się własnym samochodem.
Tytuły
Dla dorosłych: Indiańską ścieżką, Drzewa kochać potrafią, Komu mruczy kot, Światy dwa w pogoni za Leśnym Lichem, Dychotomia Mojej Kobiecej Natury, Czas obietnicy – Macierzyństwo magiczne; tomiki wierszy dla dzieci: Strefa Bałaganu, Dziecięcy Świat – wiersze dla smyków z wyobraźnią,
Funky Poems Treasury, Imagination’s Light