Strony
▼
czwartek, 13 czerwca 2013
Posłowie do tomiku "Światy dwa - w pogoni za Leśnym Lichem" pióra Andrzeja Ziemowita Zimowskiego, członka ZLP.
Posłowie
Z wielką ciekawością i zadowoleniem przyjąłem od autorki
propozycję napisania posłowia do przygotowanej do wydania Jej
nowej książki. Dlaczego? Do tej pory znałem wiersze Katarzyny
Georgiou zawarte w wydanych książkach dla dzieci, o których
z wielkim uznaniem wyrażali się krytycy literaccy a także
językoznawcy. Autorka uprzedziła mnie, że tym razem będzie to
połączenie poezji z prozą, a więc bardzo ciekawa forma literacka.
Jestem pisarzem wychowanym na wierszach Mickiewicza,
Słowackiego i innych wspaniałych poetów minionych okresów
i niezbyt zręcznie poruszam się w świecie nowoczesnej poezji,
gdyż nie ma co tu ukrywać, jestem przede wszystkim prozaikiem.
Dlatego też, jak napisałem, ciekaw byłem tej w pewnym sensie
nowej formy pisarskiej. Kiedy otrzymałem e-mailową przesyłkę, po
kilkakrotnym przeczytaniu nadesłanego materiału zrozumiałem, że
spotykam się z czymś, czego do tej pory nie znałem, a mianowicie
połączenia piękna prozy z jeszcze piękniejszą poezją.
W treści nowego tomu o wiele mówiącym, w pewnym sensie
podwójnym tytule, wyraźnie można znaleźć jawną oraz ukrytą
treść. Autorka opisując poszczególne etapy nadchodzącego roku
(„W pogoni za Leśnym Lichem”) jednocześnie nadaje mu inny
wymiar przez drugi tytuł („Światy dwa”). Prześledźmy Jej myśli
zawarte w poszczególnych linijkach tekstu.
Cóż znaczy „W pogoni za Leśnym Lichem”? „Leśne Licho”,
znany termin z wielu baśni, spokojnie prowadzi czytelnika przez
nadchodzące miesiące nowego roku. Z treści całej książki,
a przede wszystkimi z tego, co widać w pogoni za „Leśnym
Lichem”, wyraźnie przebija wielka miłość do przyrody, doskonałe
podpatrzenie budzącej się po zimie flory, pięknie oddane początki
życia maleńkich przedstawicieli fauny. Czytając te opisy wydaje się
nam, że znajdujemy się w samym sercu lasów, pól, że owiewa nas
ciepły wiatr, czujemy poranną rosę.
I na tym podłożu Autorka opisuje bardzo delikatnie i intymnie
„Światy dwa”, a więc powiązanie dwojga ludzi, wspomnienia,
marzenia o powrocie tego, co było swojego czasu tak piękne.
I wreszcie pisze o tym najgorszym, o rozłące, która dla jednej
ze stron stała się wielką tragedią. „Wiośniane przebudzenie”,
a więc opis początku roku, wprowadza już pierwszym zdaniem
w specyficzny klimat.
Tak cichutko, szeptem niewypowiedzianych słów, cieplutkim
deszczem czułości, nadeszła Panna Kapryśna… burzy spokój
uśpionej duszy… Te słowa mówią w podtekście nie tylko
o nadchodzącej a raczej już zaistniałej Wiośnie, ale i o ludzkich
uczuciach, niewypowiedzianych słowach, o deszczu czułości a dalej
o zburzeniu spokoju uśpionej duszy. Czy tu chodzi tylko o budzenie
się z zimowego snu? A może, jak odczułem, chodzi o nadzieję
powrotu dawnych, pięknych chwil, które na okres zimy (czytaj:
może i dłużej) były nieobecne? Czy to dzieje się i podczas snów?
Czytajmy: Ujmij mą dłoń, szorstkością ciszy serdeczną, a poczujemy
wzajem swoje ciepło pulsujące w przestrzeni połączonych dusz.
Jak niegdyś, tak teraz wybudzam cię… A jak Autorka wybudza
tego, o kim bohaterka wspomina? Wybudzam cię rosą porannych
łez… pragnienie otulone w zapach skoszonej łąki bosymi stopami
biegnie… aby porą wieczorną wtulić się w śnienie spełnienia”.
I dalej: …miłość kobiety do kogoś, kto odszedł, myśli wszystkich,
którzy Cię znali, otuliły płaszczem – niewidką… I wreszcie ostatnia
myśl rozdziału „Wiosna”: – Jestem wodą i powietrzem, ogniem życia,
ziemią żyzną, wzrastam w siłę z każdym rokiem odnawiając serce
z blizną. Całość tego pierwszego rozdziału to nie tylko piękne opisy
przyrody i uczuć, ale i bardzo intymne podkreślenie samotności,
bardzo prywatne marzenia o tym, co było a co może…?
Czytając pierwsze fragmenty książki i dalsze opisy poszczególnych
pór roku, zaczynamy wchłaniać piękno zdań, piękno całych strof,
obawiać się, że zbyt daleko wkraczamy w życie bohaterki. Tego
jednak widocznie chciała Autorka, chciała poruszyć uczucia tych
czytelników, którzy znaleźli w tych wierszach swoje wspomnienia.
Bo cóż znowu czytamy w drugim rozdziale, w „Letniej symfonii”:
O poranku znalazłam Cię u mego boku… w półprzymkniętych
oczach dojrzałam ponowne iskierki pożądania, Twoja dłoń błądziła
delikatnie wzdłuż znajomych linii mojego ciała.
Ale to tylko wspomnienia.
Przytul mnie, nie snuj już minionych spraw … złoty lipy miód
załagodzi żal… Niech nasz świat wciąż trwa…
Podobne wspomnienia i jednocześnie pragnienia zapomnienia
tego, co było złe, zawarte są w trzecim rozdziale, w „Jesieni”.
Czytamy: Już nawet nie pamiętam smaku twoich warg. …Gdzie
się podziałeś? …Pozostawiłeś mi bajoro błotnych łez na szlaku…
Tak niewiele potrzeba, by radość rozdawać i nadawać sens
wydarzeniom, jakie nas spotykają, a tak wiele łez trzeba wylać,
zanim to się zrozumie…
„Zima”, tak jak ostatni cykl mijającego roku, jest pełna
refleksji, podsumowań. Bardzo ciekawe jest spojrzenie Autorki na
nadchodzącą przyszłość, i nagle, jakby w oderwaniu od przyrody, na
to, co w naszym kraju się dzieje i na to, co może zniknąć w powodzi
beznadziei i bezmyślności działań decydentów, a naszym dzieciom
pozostanie już tylko bajanie…
Autorka pisze: Stoimy u Bramy Jutra… Po jednej stronie –
stary świat, gdzie wyścig sfory ku zagładzie trwa. Po drugiej zaś
świat nowy, dom ludzi świadomych, gdzie współpraca na rzecz
pokojowego współistnienia jest normalnością… czasami.
Spójrzmy na osobę pisarki. Anglistka, a jednocześnie nauczycielka
muzyki, pracująca na co dzień z dziećmi w wieku przedszkolnym.
Wiedząc o tym łatwiej zrozumieć Jej szalenie barwny język, który
jak muzyka może przeniknąć, nie tylko do umysłów maleńkich
dzieci, ale i do dorosłych. Czym jest więc prozatorsko-poetycka
książka Katarzyny Georgiou o dziecięcym, a jednocześnie
dorosłym tytule „Światy dwa w pogoni za Leśnym Lichem”? Jak
można podsumować jego treść? „Leśne Licho”, prowadząc nas
przez poszczególne kwartały roku pokazuje, jak wspomniałem,
wspaniałe opisy przyrody, jakich praktycznie nie można znaleźć
u innych autorów. Daje opisy, w których Autorka wprowadza
wiele swoich określeń zmieniając litery poszczególnych wyrazów,
nadając im w ten sposób niespotykane i do tej pory nie stosowane
brzmienie. Dla przykładu w miejsce „wiosenną witką w dłoni”
czytamy „wiośnianą witką w dłoni”. Trzeba przyznać, że brzmi to
bardziej ciepło, bardziej oddaje budzącą się wiosnę. Lub zamiast
„ćwierkania wróbla” użyte zostało wyrażenie „wróblego ćwirku”.
Znowu ładne i przyjemne określenie. To są tylko dwa przykłady,
a od takich pięknych, nowatorskich i ciekawych ujęć w tomie aż się
roi. Jednak żeby poznać tak nowatorskie opisy przyrody, budzącej
się po okresie zimy a następnie przygotowującej się do kolejnej
pory, trzeba go po prostu przeczytać, siedząc w wygodnym fotelu
przy przyćmionym świetle.
Jednak, jak już wspomniałem, poza przyrodą dominującą rolę
odgrywają wspaniale oddane opisy ludzkiej tęsknoty, straconej
miłości, nadziei, że może chociaż we śnie powtórnie przeżyje się
minione chwile. Są to bardzo sugestywne zdania zmuszające do
poważnych refleksji i zastanowienia się nad własnym życiem. Może
te zdania są za bardzo własne, za bardzo intymne, jednak nie należy
zapominać, że każdy pisarz wypełniając strony przygotowywanej
publikacji czerpie z własnego życia to, co albo sam przeżył, albo to,
czego był świadkiem.
Nie chcę za bardzo chwalić Autorki, Katarzyny Georgiou, jednak
uważam, że tę książkę powinno przeczytać jak najwięcej osób,
a wtedy z pewnością wydadzą one podobną do mojej opinię.
Andrzej Ziemowit Zimowski
Należyta recenzja, sam nurzam się jak delfin w słowo tworach Autorki od stu lat. No, może nie aż tylu, ale... Ale już szczęśliwie długo. ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba podkreślić - podkreślam: podkreślić - połączenie bajeczno-baśniowej aury utworów Kasi Georgiou z przytomnym, aktualnym przekazem wobec nieuniknionych potężnych przemian cywilizacyjnych.
Jeszcze raz gratuluję!
OdpowiedzUsuńWitam Witku i dziękuję :)
Usuń