Świat dziwny, świat senny w marzenia zaklęty...

BLOG AUTORSKI KATARZYNY GEORGIOU
Zapraszam w świat kobiecej tajemnicy, gdzie serce rozpoczyna swój spacer wokół zewnętrza ciała... gdzie Wiatr mówi do Księżyca: "Zdmuchnę Cię!"
Welcome to my Imagination's World :)

wtorek, 18 grudnia 2012

Radosnych i spokojnych Świąt :)

Zapraszam do poezji świątecznej z tomiku wierszy "Dychotomia Mojej Kobiecej Natury" życząc wszystkim duchowego spokoju i wewnętrznej siły do przyjęcia tego, co nadchodzi:)

piątek, 19 października 2012

Spotkanie z przedszkolakami - tomik wierszy "Dziecięcy Świat" w oprawie jesiennej:)

Spotkanie autorskie z dziećmi pięcioletnimi odbyło się w Bibliotece Milicz. Wiersze z tomiku "Dziecięcy Świat" zostały połączone z warsztatem artystycznym. Jesienny collage w wykonaniu przedszkolaków zaowocował dwoma wierszami. Zapraszam do poczytania:)

czwartek, 18 października 2012

Spotkanie z dziećmi w Czatkowicach - wiejskej filii NBP Milicz

Spotkanie autorskie w Czatkowicach, filia biblioteki milickiej, październik 2012 Rzeźby z drewna i darów Jesieni, inspirujące napisanie tego wiersza, zostały wykonane przez uczennice tamtejszej szkoły – Agatę, Nikolę i Wiktorię. Cybernetyczna ferajna...
© Katarzyna Georgiou

poniedziałek, 15 października 2012

Pomoc dla Krzysia...

Kochani przyjaciele, znajomi i czytelnicy. Proszę, wołam o pomoc dla małego Krzysia Szachnowskiego - którego jako 3-latka uczyłam w przedszkolu jęz. angielskiego. Wyczekiwałam malca w tym roku, ale nie zjawił się we wrześniu - walczy z nowotworem neuroblastoma. W naszej szkole zorganizowaliśmy zbiórkę pieniędzy na jego leczenie, ale to ciągle mało. Poczytajcie o nim w załączonym linku i pomóżcie na tyle na ile kto może, choćby oddać krew, jeśli pomoc finansowa nie wchodzi w grę. Bądźmy wszyscy dla niego Aniołami Stróżami :) O jego walce z chorobą ukazał się artykuł w Gazecie Wrocławskiej z 12.10.2012 napisany przez Sylwię Foremną. Link poniżej jest do strony założonej przez rodzinę Krzysia.
http://www.krzysioszachnowicz.pl/pl/

piątek, 12 października 2012

Moje prace na wystawie "Urodziłam życie":)

Drodzy Czytelnicy, Zapraszam i zachęcam do obejrzenia tej wystawy w warszawskich "Stu Pociechach". Temat bliski kobietom i jakże ważny dla zdrowia emocjonalnego przyszłych pokoleń powoływanych do narodzin. Słoneczności wszystkim, Katarzyna Georgiou http://www.facebook.com/events/363058800436288/

poniedziałek, 1 października 2012

Lampiony przyszłości…
Dzieci… Doskonałe w każdym duchowym calu, gdy przychodzą na świat. Poddane indoktrynacji od momentu pierwszego oddechu. Swoje charaktery kształtują nie tylko one same przez własne doświadczenia, ale mają je urabiane przede wszystkim przez „prowadzenie” rodziców i społeczności, w której żyją. Ich bunt, jest zawsze przejawem tłamszonych emocji, naginania do przyjętych norm, wtłaczania w wygórowane i ambicjonalne oczekiwania rodziców, którzy realizują swoje niespełnione marzenia poprzez własne dzieci, zrównania do poziomu przeciętności przez programy oświatowe… A co z ich talentami, predyspozycjami, marzeniami? Co z ich Światłem?
Światło żyje w domu rodzinnym. W miejscu, gdzie dziecko powinno czuć się kochane, bezpieczne, wysłuchane, a jego talent(y) docenione i rozwijane. W domu, w którym dziecko ma wiele do powiedzenia w sprawach własnej edukacji, zajęć, obowiązków, dbania o własne bezpieczeństwo i ponoszenia konsekwencji własnych działań pod czujną obserwacją i delikatnym prowadzeniem rodziny. Światło żyje wśród pasjonatów różnych dziedzin, a gdy zechcą się nim dzielić z dziećmi i młodzieżą, to przyczynia się ono do rozwijania pasji i zainteresowań wśród dorastającego, nowego pokolenia. Podeprę się po raz kolejny słowami Lorisa Malaguzziego, włoskiego edukatora i przyjaciela dzieci – on wniósł światło w edukację małego miasteczka Reggio Emilia, a o dzieciach mówił, że mówią setką języków, myśli, zabaw, że wynajdują i odwiedzają setki światów w swoich marzeniach, tylko że szkoła i dorośli zabierają im to wszystko, okradając z wielości i wielowarstwowości działań, ograniczając do jednego języka, jednego działania, jednego sposobu zabawy, rozgraniczając fantazję od realnej rzeczywistości, naukę od wyobraźni, rozum od marzeń… Na szczęście, dzieci wiedzą lepiej… Wiedzą, że sto sposobów na wyrażenie siebie jest jak najbardziej w nich i buntują się przeciwko systemowemu rozczłonkowaniu spójnej całości jaką tworzą w swojej stujęzykowości.. Na szczęście dla dzieci, są tacy dorośli, którzy są, jak Loris Malaguzzi, pasjonatami, widzącymi w dzieciach zarówno uczniów jak i nauczycieli. Na szczęście są i rodzice, którzy traktują swoje dzieci jako partnerów do rozmowy, wymiany poglądów i jako równoprawnych uczestników rodzinnego życia. Mój przyjaciel pięknie oddał istotę sprawy pod wywiadem, jakiego udzieliłam całkiem niedawno, to jego słowa zmobilizowały mnie do spisania tych rozważań. „A co do istoty sprawy. No cóż, trzeba nam dalej rozpalać te lampiony, co się dziećmi zwą, nieprawdaż?” „Cholera, mamy tak koszmarnie wypieprzony świat, rzekłbym, wybebeszony, a dzieciarnia na to patrzy. Smutne. Ale z drugiej strony to dzieciaki są prawdziwymi lekarzami. Niech roznoszą te lampiony.” http://www.eioba.pl/a/3zm0/miedzy-literatura-a-ezoteryka#forumPostsStart#ixzz282nZKfHn
Niech… Niech roznoszą te sto języków, sto gestów, setki marzeń, wizji i jutrzejszych snów… Może którymś z nich trafią, jak wiązką Światła w dorosłych, którzy teraz nie zastanawiają się nad przyszłością własnego domu, sąsiedztwa, kraju, świata, a mają rolę decydentów… (c) Katarzyna Georgiou

środa, 18 lipca 2012

Dzieciom tego lata, dla ochłody i marzeń...

Fabryka Lodów
W mojej fabryce lodów łakocie są bez braków. Każdy klient ma wybór jakości, koloru i smaku. Wanilia i czekolada, pistacje, truskawki, cytryna, guma do żucia i żelki to zwykła lodowa rutyna. A dla tych, no… koneserów, szukaczy wybrednych deserów, oferta jest nieodparta: „Krem w kropki á la musztarda!” Wieża marzeń
Oto moja wieża marzeń, dziwów wszelkich, dziwnych zdarzeń. Pełna czarnych ptaków-strachów pod pieczą niebieskich maków. Magia zaklęć wam pokaże tajemniczych wnętrz miraże… Po schodach krętych się wdrapiesz na górę, aż się zasapiesz. A potem… Och, to jest piękne, niewysłowione, zaklęte! Ujrzysz jak wszystkie zabawki dostają wariackiej czkawki! © Katarzyna Georgiou, wiersze z tomiku „Dziecięcy Świat” Autor rysunków: Ziemko Issel

wtorek, 29 maja 2012

Praca z dziećmi zawsze inspiruje :)

Ten wiersz powstał po spotkaniu autorskim z dziećmi z Przedszkola nr 49, które odbyło się we wrocławskiej bibliotece publicznej, na ul. Wieczystej. Po części poetyckiej z książką "Dziecięcy Świat", dzieci ochoczo zabrały się za twórczość - praca wykonana pastelami i plasteliną - "Mama na łące" - została nagrodzona wierszem, który prezentuję poniżej:

wtorek, 8 maja 2012

Popołudnie z poezją :) Spotkanie autorskie we Wrocławiu.

Popołudnie z poezją - spotkanie autorskie z Katarzyną Georgiou 19 maja 2012, godz. 17:00 – 18:30 Niepubliczny Zespół Edukacyjny” Alis”, Wrocław, ul. Orla 3
Serdecznie zapraszamy na popołudnie poetyckie z Katarzyną Georgiou. Poetka będzie czytała swoje wiersze i wybrane fragmenty z pamiętników. Katarzyna Georgiou jest wrocławską poetką, autorką tomiku „Dychotomia Mojej Kobiecej Natury”, dwóch tomików wierszy dla dzieci oraz albumu dla kobiet „Czas obietnicy – Macierzyństwo magiczne”. Czytelnik, biorąc jej tomiki poezji do ręki, może się spodziewać przekazu ciepła i miłości wywołujących uśmiech i refleksje. Redaktor Wojciech Sodoś porównał jej poezję i wydane tomiki, a szczególnie album „Czas obietnicy-Macierzyństwo magiczne” do ogrodu rozświetlającego szarzyznę dnia. Profesor Miodek natomiast, szczególnie zachwycił się tomikiem dla Smyków „Dziecięcy Świat”, nazywając go „świeżym oddechem po tym wszystkim, co się proponuje pokoleniu mojego wnuczka.” Poetka stara się dostarczać tęczowych i wielobarwnych chwil, afirmację piękna w tym chaosie zalewających nas informacji i refleksyjne wytchnienie od codziennego zabiegania i chronicznego braku czasu na życie pełnią doznań. Autorka czynnie uczestniczy w działających Kręgach Kobiecych i wielu warsztatach rozwoju osobistego.

czwartek, 26 kwietnia 2012

WROCŁAW ZAPRASZA :)

Piknik na Więziennej w najbliższa sobotę - 28 kwietnia 2012 :)
Rodzinny piknik organizuje w sobotę wrocławska kawiarnia Czerwony Stoliczek (Więzienna 6). O godz. 11 zaplanowano spotkanie z Katarzyną Georgiou wrocławską poetką i autorką książek dla dzieci. Pisarka poprowadzi zajęcia plastyczno-językowe, a do wybranej dziecięcej pracy przyniesionej przez malucha specjalnie napisze wiersz. Podczas gdy najmłodsi będą się bawić, rodzice mogą skorzystać z porady psychologa. To szansa, by podpytać, jak należy dbać o edukację dziecka i kiedy zapisać je do przedszkola. O godz. 14 rozpoczną się pokazowe zajęcia Little English Club, miniprzedszkola w języku angielskim. Udział w zabawie jest bezpłatny. Lubię to! ·

wtorek, 3 kwietnia 2012

For English loving enthusiasts - fun with Body Parts Party :)

Body Parts Party
Short Poems by Katarzyna Georgiou
Zaczynam od pępka - najbardziej śmiechotwórczej części ciała :)

„Bellybutton”
Bellybutton on my tummy
smiles at me and moves so funny.
Sticks out like a little bud,
looking at it makes me laugh!

“Head”
My head hurts, my head aches,
pills and syrups do not help.
So I’ve seen no other way
but to say... “Head for sale ! “

“Nose”
My nose is big,
my nose is round,
it smells all scents
like a dog hound!

“Mouth”
Mouth smiles and shows clean teeth.
Mouth smacks with glossed red lips.
Mouth gives sweet and nice kisses...
If you truly wash-wish it!

“Eyes and Ears”
What a duo, what a pair,
eyes and ears help me well.
I can see, I can hear -
lucky me, My Dear!

“Face”
Make a face, make a face,
funny or sad, happy or bad.
If you do, I will make
great “Say Cheese!” photo take!

“Neck”
Neck is turning right and left
flexing muscles, moving head.
Good thing is that neck can’t spin
like crazy cartwheel machine!

“Shoulders”
I have shoulders like boulders,
strong and wide like an oxen...
I look like tough rugby player,
but I’m not... I’m a boxer!

“Back”
I have an itch down my back -
I need a hand that would scratch.
So, I invented this five fingered tool
that’s called: Back-Handy-Baboon”!

“Chest”
My chest moves up and it moves down
with my every breath - in and out.
I wonder if it’s like a balloon
expanding and shrinking - puff,zoom!

“Belly”
Jelly-Belly, Belly-Jelly
I have belly that’s in trance.
Jumps and wiggles when I laugh,
Jelly-Belly funky dance!

“Hips”
Hip hop hips
swinging side to side.
Shake a body, shake a body!
Shimmy Hippy Hype!

“Bottom”
Bum, Behind or Bottom -
call it as you please...
Life without such feature
could be trouble... Miss!

“Arms and Hands”
Arms are good for hugging...
So, warmly squeeze your friend!
Hands are great for touching...
So, give me FIVE again!

“Fingers and Toes”
If you guess this riddle nice,
you’ll be the owner of HUGE surprise!
“I have ten fingers, I have ten toes,
but goodness gracious, what a nose!”
What am I?

“Legs”
I have two legs, but
some creatures have four.
Spiders have eight legs,
who would like some more?

“Knees”
Shaky, wobbly, sometimes knobbly
knees are helpful gadgets, kids!
Without knees how could you walk?
I guess, like on the iron sticks!

“Feet”
Dancing, prancing, stomping feet -
walking, running, tapping beat.
Skipping, jumping from here to there,
funny feet are everywhere!

“The Whole Self”
It’s “Me”, I loudly scream -
a wonderful human machine.
Heart, lungs and brain,
muscles and bones as well,
plus body parts galore
make me greatly whole!
Thank Goodness I’m not a ROBOT...
Or else I would have to talk
Of chips, wires, some electronics
and a Windows Program work!


Autorem rysunków jest Virginia Issel Balcar
www..vissel.com.pl

czwartek, 29 marca 2012

Po spotkaniu z uczniami klasy I w bibliotece wrocławskiej NBP nr 4, przy ulicy Wieczystej :)

Anioły wśród nas…

Anioły skrzydlate, Anioły świetliste
mieszkają wśród ludzi – to wręcz oczywiste.
Czasami czujemy ich troskę i wsparcie,
a czasem patrzymy im w oczy otwarcie.

Ta wspaniała postać, z drewna wykonana,
ręką małej panny była kształtowana.
Twarz pogodna zerka spod włosa jasnego
Anioła Anielicy – ducha niebieskiego.

Ramionami sięga energii dobroci
stopami dotyka ziemskich zdarzeń kroci.
Mieszka w ludzkich dłoniach, w dziecięcych marzeniach,
w słowach, czynach, myślach wszelkiego stworzenia.

Anioł Anielica w każdym z nas się skrywa -
do pomocnych działań serce, duszę wzywa.
Wiedzą o tym dzieci i pewnie dlatego
łatwo im zobaczyć Anioła pięknego.

Rozglądaj się wokół i uważnie witaj
piękno, które w tobie i w ludziach rozkwita.
Anioły białoskrzydłe chętnie wspomagają
wszystkich, co na co dzień uśmiech innym dają.

© Katarzyna Georgiou
rzeźba wykonana przez Wiktorię, lat 6.

wtorek, 20 marca 2012

Notka w festiwalowym programie PROGRESSteron na stronie Dojrzewalni Róż :)

‎25.03.2012 godz. 17:00 Spotkanie autorskie z Katarzyną Georgiou

Katarzyna Georgiou, jest wrocławską poetką, autorką tomiku „Dychotomia Mojej Kobiecej Natury”, dwóch tomików wierszy dla dzieci oraz albumu dla kobiet „Czas obietnicy – Macierzyństwo magiczne”. Czytelnik, biorąc jej tomiki poezji do ręki, może się spodziewać przekazu ciepła i miłości wywołujących uśmiech i refleksje. Redaktor Wojciech Sodoś porównał jej poezję i wydane tomiki, a szczególnie album „Czas obietnicy-Macierzyństwo magiczne” do ogrodu rozświetlającego szarzyznę dnia. Profesor Miodek natomiast, szczególnie zachwycił się tomikiem dla Smyków „Dziecięcy Świat”, nazywając go „świeżym oddechem po tym wszystkim, co się proponuje pokoleniu mojego wnuczka.” Poetka stara się dostarczać tęczowych i wielobarwnych chwil, afirmację piękna w tym chaosie zalewających nas informacji i refleksyjne wytchnienie od codziennego zabiegania i chronicznego braku czasu na życie pełnią doznań. Autorka czynnie uczestniczy w działających Kręgach Kobiecych i wielu warsztatach rozwoju osobistego. Z jej wybraną twórczością można się zapoznać na stronie autorskiej: http://skalnykwiat.blogspot.com/

Wiośniana, radosna i ciepła... WIOSNA :)

Obdarowana Wiosną…

Tak cichutko, szeptem niewypowiedzianych słów, cieplutkim deszczem czułości, nadeszła Panna Kapryśna, by w głowach zamieszać i w sercach wytupać rytm najpiękniejszej z pieśni. Delikatnym szumem skrzydeł rozespanych owadów, burzy spokój uśpionej duszy, co to jeszcze z zimowej pierzynki się nie otrząsnęła...

Tup tup, kapu kap, szur szur, puk puk...

Posłaniec na skrzydłach wiatru do okien zagląda, spoziera zalotnie...

Przyniosłem ci Wiosnę!

Ah, tak :)

Przyniosłeś mi Wiosnę…

z ogródka wykopaną –

w czarnoziemie pachnącym

nieśmiałym irysem


Podarowałeś mi Wiosnę…

w doniczce rozrosłą –

pieszczącą oczy

wielobarwnością krokusów


Pokazałeś mi Wiosnę…

zapachniało życiem rozbudzonym -

serce wypełniła

zieleń młodych listków

(c) Skalny Kwiat

poniedziałek, 19 marca 2012

Spotkanie autorskie w ramach Festiwalu PROGRESSteron we Wrocławiu

Zapraszam wszystkich chętnych, a szczególnie kobiety w procesie transformacji, na spotkanie autorskie ze mną, w dniu 25 marca 2012, o godz. 17:00 w kawiarence Ekoli :) Na pogaduszki można wpadać już od soboty - jestem na Festiwalu z moimi książkami, reprezentując Wydawnictwo Radwan i Warszawską Firmę Wydawniczą. Prezentuję tam wszystkie cztery moje książki, a w szczególności album "Czas obietnicy - Macierzyństwo magiczne" i tomik poezji "Dychotomia Mojej Kobiecej Natury" Pozdrawiam :)
25 edycja Festiwalu dla Kobiet PROGRESSteron
‎24-25 marca od 09:00 do 18:00, Zespół Szkół Ekola, Wrocław, ul. Zielińskiego 56
http://www.strefainspiracji.pl/

piątek, 9 marca 2012

Wywiad z Katarzyną Georgiou w Dzierżoniowskim Tygodniku Powiatowym

CZAROWNICA W SŁUŻBIE DZIECIOM
Wywiad przeprowadzony przez Agnieszkę Ratajską, reporterkę tygodnika.



Kim Pani jest na co dzień?

Kim jestem? Tak naprawdę odkrywam coś nowego w sobie każdego dnia. Hmm…
Czasem jestem skalnym kwiatem z grani niedostępnej, wiedźmą z wiatrem szepczącą, jaskółeczką z wieży marzeń, elfickim wspomnieniem czasów zamierzchłych, magnetycznym wirem i energią sprzeczności…


A tak z ziemskiej perspektywy, jestem nauczycielem kochającym swoją pracę, pasjonatką rzeczy dziwnych i tajemnych, numeryczną czwórką i nietypową Panią Koziorożec z trzema siódemkami w tle, dlatego też w obłokach często się przeglądam. Jestem Matką Ziemowita, synka z gwiazd zesłanego niosącego miłość, radość i spontaniczność. I poetką z potrzeby serca, kanadyjskim przesiedleńcem, z domem tam, gdzie serce moje. Pracuję na co dzień jako anglista w Niepublicznym Zespole Edukacyjnym „Alis” we Wrocławiu, gdzie prowadzę zajęcia językowe z dziećmi w wieku przedszkolnym. W wolnym czasie, piszę nie tylko wiersze, ale i prozę poetycką oraz artykuły z refleksją egzystencjalną, odzwierciedlające osobistą drogę zgłębiania tajników kobiecej osobowości, czas macierzyństwa magicznego oraz myślo-kształty inspirowane obcowaniem z Naturą i naszym powiązaniem ze światem przyrody.

Kiedy odnalazła Pani w sobie poetycką wenę twórczą?

Wiele lat temu, na emigracji w Kanadzie. Piosenki i wiersze dla dzieci zaczęłam pisać na potrzeby programu przedszkolnego. Pracowałam wówczas w Szkole Laboratoryjnej Seneca College w Toronto. Odważyłam się jednak publikować swoje utwory dopiero po powrocie do kraju – te w języku angielskim również.

Pisze Pani piękne wiersze. Cześć z nich została już wydana. Czy pisanie poezji może być sposobem na uczciwe, dostatnie życie, czy jednak trzeba dorabiać?

Uśmiechnęłam się, słysząc to pytanie. Obawiam się, że poezję piszę tylko dla przyjemności własnej, dziecięcej i wąskiego grona dorosłych czytelników, szukających wzruszenia i piękna. Poezja nie jest chlebem powszednim, a szkoda. Czytelnictwo tak podupadło ostatnimi czasy, że zarobić uczciwie na wydanych książkach nie można. Moim głównym zajęciem zarobkowym jest praca z dziećmi i młodzieżą.

Wydano już trzy tomiki Pani poezji. Kiedy pojawi się następny?

Pracuję nad następnym tomikiem wierszy dla dzieci w wieku szkolnym. Jest on już w fazie składania do druku w wydawnictwie Radwan. I tak jak w wypadku tomiku „Dziecięcy Świat – wiersze dla Smyków z wyobraźnią”, będzie on promował sztukę dziecięcą, z tym, że ilustracje do wierszy są wytworem radosnej zabawy z formą i materiałami plastycznymi różnych młodych artystów, nie tylko mojego syna, którzy wykonywali je na spotkaniach autorskich ze mną. Zazwyczaj łączę spotkania literackie z warsztatami plastycznymi, by uzmysłowić dzieciom, że ich pełna fantazji twórczość jest ważna i komplementarna w przekazach słowa, które rozprzestrzenia się w ich środowisku poprzez książki i wiersze.

Jak wygląda życie czarownicy w XXI wieku?

Czarownicy? No cóż, jeden z kolegów po piórze nazwał mnie kiedyś „czarownicą w służbie dzieci” i tak zapewne jest. Mój pseudonim artystyczny, Skalny Kwiat, również ma powiązania ze światem dziwów i naturalnej magii. Współczesna czarownica dba o piękno wokół siebie i dostrzeganie pozytywnych aspektów życia codziennego, afirmując je swoją energią sprawczą i ciągłym poszerzaniem wiedzy z wielu źródeł, specjalnie zaś płynącej ze źródła zasobów ludzkich.

Jakieś czarodziejskie rady dla przyziemnych szarych ludzi?

Rad nie mam, jako że wierzę w to, iż każdy człowiek podążający swoją życiową i duchową ścieżką znajduje własny i niepowtarzalny sposób pokonywania trudności i stawiania czoła wyzwaniom rzucanym nam przez rzeczywistość, a poprzez doświadczenia i ich analizę, odkrywa odpowiedzi na pytania o sens egzystencji. Mam natomiast przesłanie – pozytywne myślenie naprawdę pracuje na naszą korzyść, a używanie własnych zasobów wewnętrznej mocy by kreować i konkretnie wpływać na rzeczywistość, jest osiągalne dla każdego, kto zacznie pracować nad poznaniem siebie i rozpocznie zmianę świata od własnego podwórka:)

Jest Pani również matką. Co jest trudniejsze wychowywanie dzieci czy zaklinanie rzeczywistości?

Zdecydowanie wychowanie. A może nie tyle wychowanie, co zmiana podejścia do powszechnie rozumianego pojęcia wychowania. Mój syn pewnie by zaświadczył, że ma zwariowaną mamę, która uczy kreatywnego myślenia i odczuwania poprzez doświadczanie i rozwiązywanie problemów w działaniu, a nie w teorii. Piszę o tym na mojej stronie: http://skalnykwiat.blogspot.com/ i na blogu portalu Bliżej Przedszkola, w artykułach z cyklu „Wyspy Szczęśliwe”.

Gdy patrzy Pani na świat, to sądzi Pani, że zmierza on we właściwym kierunku?

Świat jest dualny i wychodząc z tego punktu, wszystko co się w nim dzieje – i te dobre rzeczy i te złe – mają swój sens. Ale nie sposób nie zauważyć globalnych zmian świadomościowych i przeciwważących wszech obecną manipulację ludźmi, kult pieniądza i wynikający z tego brak szacunku dla człowieczeństwa. Coraz więcej ludzi budzi się z letargu i chce zmian w kierunku poszanowania wszelkiego życia, Matki Natury i pokojowego współistnienia i porozumienia. To przebudzenie jest dobrym początkiem zmian, które są nieuniknione, by móc wkroczyć w nową Erę Wodnika i się w niej odnaleźć.

Czyją twórczość ceni sobie Pani najbardziej?

Jestem wrażliwą duszą, więc w mojej bibliotece króluje poezja Leśmiana, Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Szymborskiej, Gałczyńskiego i Tuwima. Cenię sobie niezwykle Lema i jego fantastykę, która okazała się wieszczą, prozę Łysiaka, Tyrmanda, Margaret Atwood i wielu innych, których nie sposób tu wyliczać. Sięgam po literaturę anglojęzyczną, szczególnie po przekazy indiańskie, szamańskie i ezoteryczne.

Czego czytelnik może spodziewać się biorąc tomik Pani poezji do ręki?

Na pewno przekazu ciepła i miłości wywołujących uśmiech i refleksje. Redaktor Wojciech Sodoś porównał moją poezję i wydane tomiki, a szczególnie album „Czas obietnicy-Macierzyństwo magiczne” do ogrodu rozświetlającego szarzyznę dnia. Profesor Miodek natomiast, szczególnie zachwycił się tomikiem dla Smyków, nazywając go „świeżym oddechem po tym wszystkim, co się proponuje pokoleniu mojego wnuczka.” Staram się dostarczać tęczowych i wielobarwnych chwil, afirmację piękna w tym chaosie zalewających nas informacji i refleksyjne wytchnienie od codziennego zabiegania i chronicznego braku czasu na życie pełnią doznań. Zakończę tą rozmowę jednym z moich nowszych wierszy, dziękując za możliwość przedstawienia się czytelnikom.

„Życie”

I tak to życie
jak kamyk się toczy
tu podskoczy
tam się stoczy
a zatrzymać go nie sposób
inaczej jak zachłanną ręką...
by podnieść i poczuć ciężar
przytulić chłodną powierzchnię
do rozgrzanych warg
by w końcu odłożyć
do kieszeni...
Życie.
© Katarzyna Georgiou

poniedziałek, 5 marca 2012

Magic Wand - welcome to my anglo-world of imagination :)

Magic Wand

In my very private land
I can use the magic wand.
Spin it fast – you get blast.
Spin it slow – you will grow.

Use your inner light at once
and imagine… what a chance!
Think of things you can change,
laugh at fun you’ll arrange!

Talking doors, square-head pets
fruity veggies, biking jets,
bubblegum delicious chops,
fluffy snakes and lemon drops.
Rollerblading bears and dolls,
never ending ice-cream cones,
blue spaghetti, shoo-fly pie,
chocolate-mint clouds in the sky.
Jolly Giants, crazy ghosts,
dragons in the pink hair bows,
boxing fox in puffed-up socks
and other fancy fantasy folks.


Would you like to be my guest?
Not a problem, have a guess…
There is a secret magic word
that opens every kind of door…
Here is a CLUE
just for you:
“bliWblaIbleSbloHbla!”

Imagination is a little bright light… It illuminates all you know… and more.

(c) Katarzyna Georgiou
Wiersz z tomiku "Imagination's Light - Funky Poems for Kids"

środa, 29 lutego 2012

Okno na świat.... czy krzywe zwierciadło?

OKNO NA ŚWIAT… czy krzywe zwierciadło?

I co z tego, że mam okno na świat,

jeśli ograniczam się ramą niepełnego postrzegania?

Chowam się za szybą własnych lęków,

domniemanej niedoskonałości i zaniżonego poczucia wartości.

I jakby tego było mało, to zbroję to szkło uważnością

na swój własny obraz w oczach innych…



To takie proste mówić o miłości, nigdy jej nie doświadczając naprawdę…

To takie nieskomplikowane, wołać o wolność, będąc jednocześnie niewolnikiem własnych ograniczeń…

To wręcz dziecinnie łatwe, prawić innym kazania o uczciwości, gdy kłamać potrafimy jak z nut…

Rozwój samoświadomości to modne dziś hasło – przeraża ilość tych udoskonalonych ludzi, pozbawionych elementarnej uczciwości, przede wszystkim w stosunku do siebie samych.

Czarostwo, które jest bliskie mojej życiowej ścieżce, przeżywa ostatnimi laty jawny renesans, wzbudzając miast należnego mu respektu –drwinę… Powiem szczerze, nie dziwię się już temu. Otwierając komputer, patrzę na „internetowe czarownice” schowane pod wdzięcznymi awatarami Bogiń, nieudolnie stosujące przepisy na „magię”, a w sercach, o których brak niejednokrotnie je podejrzewam, mają pustkę, która winna być wypełniona empatią, intuicją, mądrością i miłością do świata.

Ale jak tu kochać świat, gdy nie lubimy nawet siebie za bardzo? Nie szanujemy siebie, a ściślej mówiąc naszej Świętej Przestrzeni, a przez to i drugiego człowieka, dając wyraz naszym frustracjom publicznie i bez brania jakiejkolwiek odpowiedzialności za konsekwencje ich rezonansu w życiu innych.

Bawimy się, prowadząc grę – żerując na wzbudzaniu „niższych” instynktów i mechanizmów obronnych, jakie behawioryzm automatycznie narzuca tym wystawionym na scenę tragifarsy, bez ich przyzwolenia.

Manipulacje tego świata mają swoje źródło w naszej dualnej naturze. Wolna wola i rozum powinny ułatwiać nam wykorzystanie tej jaśniejszej strony naszej natury, ku ogólnemu (w tym i własnemu) dobru. Jednakże cienka linia zaiste dzieli tę światłość od jej ciemnego brata, skoro tak łatwo przychodzi nam dokarmianie Czarnego Wilka, który rozrasta się nie tylko w naszym ego, ale i poza naszym systemem, z bolesnym skowytem rzucając cień na społeczność wokół.

Three- Fold Law – prawo potrójnego zwrotu – rzućmy okiem na swój oskarżycielski palec, gdy kierujemy go w stronę bliźniego – trzy inne wskazują na nas samych! I to pewnie miał na myśli Jezus, gdy mówił o rzuceniu kamieniem w grzesznika… Tak dzieje się ze wszystkimi naszymi myślami, intencjami, słowami, gestami – wrócą do nas z potrójna siłą, niekoniecznie zaraz, jutro, za tydzień czy miesiąc. Czasem po latach dostajemy zapłatę za coś, co korzeniami tkwi w podświadomości od paru dekad…

Już jakiś czas temu zaprzestałam karmić się niepozytywnymi aspektami życiowych sytuacji i rzeczywistości w jakiej przyszło mi żyć tu i teraz. Staram się, z całych sił, i jest to wbrew pozorom ciężka walka i praca nad sobą, dostrzegać piękno i dobro w ludziach, zwierzętach, roślinach i sytuacjach napotykanych w mojej wędrówce. Odrzucam to, co mi nie pasuje, bo ”tak wypada”, omijam tych i to wszystko, co emanuje złą energią wysysającą siły witalne. Karmienie Białego Wilka jest o wiele bardziej radosną czynnością, niż zaspokojenie, chwilowe niestety, apetytu wyjącego o uwagę Czarnego Wilka. Ogromny kac moralny, jaki pozostawia po sobie uleganie bólowi i żaleniu się w głosie naszego ego o swoją porcję strawy, nie jest warte krótkometrażowej satysfakcji z cudzej krzywdy i własnego Pyrrusowego zwycięstwa.

Ten cytat, z naklejki samochodowej, zakupionej w Wicca Shoppe, dedykuję wszystkim, którym potrzeba uśmiechu i ugruntowania wewnętrznej energii :)

„Before you criticize someone, walk a mile in his shoes. That way, if he gets angry, he’ll be a mile away – and barefoot.”

“Zanim skrytykujesz kogoś, przejdź się milę w jego butach. W ten sposób, jeśli wybuchnie gniewem, będzie milę z tyłu – i na bosaka.”


© Katarzyna Georgiou

środa, 15 lutego 2012

Wyspy szczęśliwe...

O zabawie słów kilka...

O wychowaniu na wesoło :)

O wychowaniu na wesoło…


Wychowanie to zadanie

prawie na giganta miarę.

Tak więc jeśli nim nie jesteś

musisz mieć głęboką wiarę!


Wiarę w dobro i prostotę,

prawdomówność i ochotę

na wygłupy spontaniczne

śmiechotwórcze, wieloliczne.


Wiarę w magię stosowaną,

równoległych światów bramę;

Dziecko bowiem wyobraźnią

ma przewagę nad twą jaźnią.


Szanse nikłe masz, jak myślisz,

że doktryna i nagana

oraz brak negocjowania

są patentem wychowania.


Dziecko prędzej nas wychowa –

to świadomość całkiem nowa.

Nie jest próżnym więc stwierdzenie

by mieć dzieci – ucz się wiele!


„Wiedza to potęgi kluczyk”-

ucz się pilnie by móc uczyć

swoje dzieci – twoją przyszłość

by polepszyć rzeczywistość.


Może wówczas świat przystanie

w pędzie do unicestwiania

człowieczeństwa, duchowości

i zatrzyma się w miłości!

(bliźniego też, a może i przede wszystkim!)

(c) Katarzyna Georgiou

niedziela, 29 stycznia 2012

Spotkanie autorskie w filii biblioteki milickiej w Gądkowicach :)

Grupa szóstoklasistów wspaniale się bawiła a poniższe prace plastyczne z drewna zostały nagrodzone wierszami :)


Dziewczęcy Azyl…

Każda dziewczyna mile wspomina
miejsca sekretne i oddalone
od wszędobylskich uszu i oczu -
pilnie strzeżone i utajnione.

Czy to był namiot pod stołem babci,
czy dom nadrzewny w czyimś ogrodzie,
tylko dla dziewcząt był przeznaczony -
służył ich planom i ich wygodzie.

Tam omawiały babskie problemy,
sercowe bóle i przyszłe plany,
snuły marzenia i zemstę knuły,
i wreszcie plotkom się oddawały.


Biada zaś była temu, kto wtargnął,
jak nieproszony gość niedzielniany,
wendetta trwała lat szkolnych wieki -
miał ci on wówczas los przechlapany.

Znamiennym jest zaś, że dziewcząt wiele
od lat niezmiennie organizuje
swe miejsca mocy, przestrzeń oddzielną
gdzie się bezpiecznie i dobrze czuje.

Każdy ma prawo do swej przestrzeni,
by oddech złapać i myśli zbieżność,
by w samodzielnych, własnych decyzjach
umieć odnaleźć swą niezależność.

©Katarzyna Georgiou

Kanapa marzeń…

Gdyby kanapa mówić umiała -
tak wiele rzeczy by powiedziała.
Każdy wszak chętnie na kanapie siada -
o różnych rzeczach gada i gada…

Moja kanapa jest niezwyczajna,
rewelacyjnie miękka i fajna,
w kwiaty łąkowe zdobna i strojna
kolorystycznie jest wręcz upojna.

Taka kanapa do marzeń służy,
do odbywania dłuuuugich podróży
w supersoniczną przestrzeń kosmiczną,
w świat wyobraźni – strefę magiczną.


Na tej kanapie, lub jej podobnych,
człowiek się zmienia w to, czym chce być.
Skrzydła mu rosną jak Ikarowi –
do nieba wzlata po to by żyć…

Gdy więc natrafisz na swą kanapę
tak odlotową, jak ta moja jest,
nie zastanawiaj się ani chwili
tylko zasiadaj nań marząc, co chcesz.

© Katarzyna Georgiou

piątek, 20 stycznia 2012

Mojemu dziecku... Z kroniki serca...

Te pierwsze razy…

Pierwszy raz gdy cię ujrzałam, byłeś malutki jak fasolka Jaśko… to najpiękniejszy obraz w mojej pamięci.

Gdy pierwszy raz głaskałam twoją główkę przy mojej piersi, poczułam wszechogarniającą czułość… to najwspanialsze uczucie doświadczone przeze mnie po twoim urodzeniu.

Słysząc po raz pierwszy twój płacz, czułam jak wzbiera we mnie niepokój… nie wiedziałam czego potrzebujesz – zaczynałam się dopiero ciebie uczyć.

Gdy uśmiechnąłeś się po wielu próbach mimicznych grymasów, płakałam z radości jaką to we mnie wywołało.

Kiedy zacząłeś gaworzyć, uległam kompletnemu zdziecięceniu… do tej pory usiłuję sobie przypomnieć jakich sylabozlepków używałam do rozmów z tobą.

Nigdy nie zapomnę wyrazu zdziwienia na mordce naszej kotki, gdy pierwszy raz złapałeś ją za ogon… od tego momentu kładła się przy tobie dopiero, gdy zasnąłeś.

Twoje pierwsze raczkowanie przypominało rzucanie się ryby na piasku… przebyłeś w ten sposób dystans całego łóżka rozmiaru queen size.

Gdy zorientowałeś się do czego służą twoje kolana i łokcie, a podłoga była twoim poligonem doświadczalnym… pierwszą draką było dobranie się do karmy z kociej miski.

Miałeś 9 miesięcy, gdy zrobiłeś swoje trzy pierwsze samodzielne kroki przypominające spacer Frankensteina… moje serce pękało z dumy.

Pierwsze „mama” odjęło mi mowę na dobre parę minut… Czyhałam potem na każde następne, pilnie przysłuchując się wszystkim dźwiękom jakie wydawałeś.

Nigdy nie zapomnę obrazka z łazienki, gdy skończyłeś roczek… było tak cicho, że zaczęłam cię szukać, znajdując w zwojach papieru toaletowego – listek po listku rwałeś go z rolki, w każdy kawałek wydmuchując nos!

Największe zdziwienie ogarnęło nas, gdy mając 13 miesięcy, odbyłeś swoją pierwszą rozmowę z każdym członkiem rodziny, który po kolei słuchał… to nic, że nie rozumieliśmy o czym nadajesz… najwyraźniej tobie to nie przeszkadzało, tak długo jak potakiwaliśmy, ze zdumieniem spoglądając na zegarek… i ciebie!

Twój pierwszy smoking założyłeś na swoje drugie urodziny… byłeś tak roześmiany, spoglądając na swój tort w kształcie najprawdziwszej, trójwymiarowej lokomotywy – cukiernik stanął na wysokości zadania. Mój przystojniaku! Po tym dniu, naszykowałam na wszelki wypadek miotłę do odpędzania przyszłych adoratorek!

Pierwszy raz osłupiałam, gdy mając trzy i pół roku poprosiłeś mnie: „Mamo, opowiedz mi o Bogu.” Rezultatem mojego parominutowego wywodu, o uzupełniających się energiach żeńskiej i męskiej, była reanimacja twojego dziadka po ataku śmiechu, gdy mu powiedziałeś: „Dziadku, wiesz że energia żeńska została stworzona dla męskiej?”

Jednym z twoich pierwszych powiedzeń zapisanych w rodzinnej księdze aforyzmów, było to: „Mam smak na apetyt.” Za każdym razem, gdy buszowaliśmy po giełdzie staroci, a ty powtarzałeś to szczególne zdanie, był to dla mnie sygnał do zakupienia białej kiełbasy z rożna, buły i soku.

Twój pierwszy dzień przedszkolny, połączony z żałosnym płaczem, spowodował, iż moje serce szamotało się jak uwięziony w klatce ptak… najgorsze uczucie - rozpacz grająca w chowanego z rozsądkiem.

Pierwszy raz obtarłeś mi łzy, gdy w swojej bezradności w opanowaniu twojego rozhisteryzowanego protestu czterolatka, wyprowadzającego mnie z równowagi, usiadłam na dywanie i zaczęłam płakać… brudna ścierka do naczyń jakiej użyłeś zamieniła się w najużyteczniejszą chusteczkę mojego świata.

Gdy razem płakaliśmy, kiedy pytałeś dlaczego twój tata nie jest z tobą, pierwszy raz odczułam, że mnie rozumiesz jak nikt inny, choć miałeś wtedy zaledwie sześć lat… nie spodziewałam się usłyszeć od ciebie słów, które wydawałoby się przynależą do świata dorosłych – „Mamusiu, nie płacz, to nie jest twoja wina…”

Pierwszy raz zobaczyłam lęk w twoich oczach, gdy gładziłeś mnie po twarzy, leżącą w szpitalnym łóżku… wzbudziło to we mnie tak silną wolę wyzdrowienia, że przestałam myśleć o swoim strachu i zaczęłam pozytywnie myśleć o tym doświadczeniu, wracając do zdrowia.

Pierwszy prezent jaki od ciebie dostałam – pierścionek z czerwonym oczkiem – którym obdarowałeś mnie w Kamiennych Kręgach, jest najdroższym skarbem wśród moich wspomnień wraz ze słowami miłości „ to dla ciebie mamo, i nie musisz mi dziękować, bo zrobię dla ciebie wszystko.”

Pierwszy Dzień Matki, który zapamiętam na całe życie, to ten który mi podarowałeś będąc w pierwszej klasie… zrobiłeś mi kolację, podając do stołu kanapkę z szyneczką, czerwoną papryką pokrojoną w paski i jajko na miękko, które się okazało twardym, ale za to najsmaczniejszym jakie kiedykolwiek skosztowałam… do tej pory nie chcę wiedzieć, jak poradziłeś sobie z kuchenką, wrzątkiem i odcedzeniem tego jajka…

Pewnie będzie więcej tych pierwszych razy zanim wręczą ci świadectwo maturalne… ale bądź pewien, iż zanotuję je wszystkie w mojej kronice… Sam Koszałek Opałek nie powstydziłby się takiej księgi…


Kocham Cię, Skrzacie… Mama


Trzpiocie Knowanie

Cóż tam knuje mały człowiek?

Co mu się wyległo w głowie?

Minę bowiem ma figlarną,

oczy błyszczą psotą sporą,

buzia wabi półuśmieszkiem,

twarz jest cała metaforą.



Lecz ja nie wiem, z czym wyskoczy -

bo to problem jest proroczy.

Teraz sobie przypominam

lat dziecięcych czasy dawne -

małej panny fotografię

z twarzą trzpiota… hmm… zabawne.

© Skalny Kwiat

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Wszystkim Babciom i Dziadkom od duetu Skrzat - Naskalna

Babcia doskonała
Ziemko, lat 6, rysunek, kredka świecowa i pastele olejne

Moja babcia jest wspaniała –
młoda, piękna, doskonała!
Suknie nosi i korale,
klipsy, szpilki – to detale.

Zawsze do mnie uśmiechnięta –
choć jest pracą wciąż zajęta.
I cukierki w szafkach chowa –
oto babcia superowa!

A w weekendy, gdy mnie gości,
nigdy na mnie się nie złości.
Obiad zawsze ma bombowy –
wielki torcik orzechowy!

Kocham moją babcię szczerze,
choć nie jeździ na rowerze.
Wielu innych zalet pełna –
taka babcia to jest perła!

Dziadek obieżyświat
Ziemko, lat 6.5, rysunek, pastele olejne

To mój dziadek z brodą siwą,
w czapce z daszkiem no i w dżinsach,
że na rower zawsze wsiada,
więc nie będzie gnał w legginsach.

Rower zaś ma fantastyczny –
z przerzutkami, resorami;
pojazd swój wciąż pielęgnuje
konserwując go smarami.

Na wycieczki ciągle jeździ
ten szalony rowerzysta,
i zakątki piękne zwiedza –
taki z niego obieżyświat!

Dobrana para
Ziemko, lat 6, rysunek, ołówek, kredki i flamastry

B i D – te duże literki dwie
tworzą przepięknie dobraną parę.
W Babcię i Dziadka się zamieniły
w trakcie rysunku – czy dacie wiarę?

Dobrze, że ten mój szary ołówek
zaczarowane tworzy obrazy,
w prezencie bowiem portrety owe
dziadkom zaniosę, śmiechem obdarzę.

Kocham was szczerze, dziadkowie mili,
cieszę się z każdej rodzinnej chwili.
Jak pozwolicie, następnym razem
przyjdę z olejnym farbohomazem.

© Katarzyna Georgiou
Z tomiku „Dziecięcy Świat – wiersze dla Smyków z wyobraźnią”

środa, 11 stycznia 2012

Gdybym był czarodziejem - przesłanie noworoczne :)

GDYBYM BYŁ CZARODZIEJEM…
Z Nowym Rokiem – pozytywne przesłanie drugoklasisty…

Ktoś kiedyś powiedział, że jestem czarownicą w służbie dzieci… I pewnie tak jest, gdyż niezmiennie fascynują mnie ich myśli, działania, postrzeganie rzeczywistości, świeżość i mnogość innowacyjnych pomysłów, a przede wszystkim naturalne dobro i empatia, które, gdy pielęgnowane, zapewne przyniosą zmiany na lepsze w przyszłości.
Obserwowałam dziś mojego smyka, jak przepisywał z brudnopisu to, co jutro zostanie mi oficjalnie wręczone na półrocznym zebraniu szkolnym. Ponieważ, oprócz uczenia języka angielskiego, prowadzę również zajęcia świetlicowe w naszej szkole, to zazwyczaj mam wgląd w działania dzieci z klasy, do której także uczęszcza mój syn. Nie czytałam jego samokrytyki i wypracowania na temat tego, czego się nauczył do tej pory, gdyż udało mu się to oddać wychowawczyni, nim moje sokole oko te prace złowiło, ale dzisiejszej rozprawki nie przegapiłam…


Młody pozwolił mi łaskawie przeczytać i nawet sfotografować swoją pracę, jako że aparat pod ręką miałam, pstrykając zdjęcia na dzisiejszym balu karnawałowym…
Najpierw oglądnęłam brudnopis, zapisany na lekcji i znalazłam w nim trzy błędy ortograficzne poprawione przez nauczyciela… Treść nie była zmieniona, oprócz ostatniego słowa ze „świata” na „zwierząt”, i żeby było śmieszniej, to właśnie to ostatnie zdanie nie zmieściło mu się na kartce, na którą przepisywał na czysto:)
Popłakałam się, zanim doczytałam do końca. Podobno, wcześniej na lekcji zabierał głos w sprawie dzieci bez domu i rodziny, czym rozłożył na łopatki swoją panią. A zresztą, poczytajcie sami…


Brudnopis…

Wiele dzieci z jego klasy pisało równie pięknie, a częstym zagadnieniem poruszanym w ich tekstach, była naprawa domów rodzinnych, tak by nie było w nich krzyku i kłótni. Byli i tacy, którzy zaczarowaliby swojego kolegę, by zaczął się lepiej zachowywać, i tacy, którym los psów na łańcuchach leżał bardzo na sercu, a kłusowników pozamienialiby w ludzi lubiących zwierzęta. Każde troszczyło się w swoich wypowiedziach o biednych, chorych, o to by nie było wojen na świecie i o to by przyroda przestała być zanieczyszczana. Gdy dostanę pozwolenie ich rodziców na publikację tych wypracowań, zapewne jutro dodam ciąg dalszy. Mam również nadzieję, że rodzice zauważą, jak niezmiernie ważnym jest, by rozmawiać ze swoimi dziećmi i wysłuchiwać ich wizji, fantazji i formowanych przekonań, a przede wszystkim, nie podcinać im skrzydeł w byciu dociekliwym odkrywcą i poszukiwaczem wiedzy praktycznej i teoretycznej, rezultującej w eksperymentowaniu i wyciąganiu wniosków. Bez naszej mądrej pomocy i stwarzania dzieciom przyjaznego środowiska do nauki i zabawy, nie zdziałają one wiele, pomimo najlepszych chęci i naturalnego dobra, które noszą w sobie. A przecież, to nasze dzieci będą musiały poradzić sobie ze zmianami w świecie, które nadchodzą.

A tymczasem, okraszam ten artykuł maskami karnawałowymi, których uśmiechnięte facjaty oddają fantazję, kreatywność i pozytywne myślenie naszych dorastających pociech.

c)Katarzyna Georgiou

wtorek, 10 stycznia 2012

Śnieżny... wyciagnięty z lamusa z braku białego puchu i śnieżnych zasp tej zimy :)



Widzieliście ludzie mili
taki śnieżny dziw nad dziwy?
Skrzata znowu podmienili -
toż to przecież bałwan żywy.

Wcale zmianą się nie przejął,
tylko zmiatał śnieg ochoczo,
miotła sama jak magiczna,
pracowała pełną mocą.

Aż się zziajał bałwan mały,
w zaspę puchu padł ze śmiechem,
tylko nogi wystawały;
z lasu śmiech przyniosło echem.

Ślężańskie Światy, 2010
© Katarzyna Georgiou
Z tomiku „Dychotomia Mojej Kobiecej Natury”

wtorek, 3 stycznia 2012

Pinokio-mówny...

Takim oto prezentem zostałam obdarzona w Wigilię, z prośbą mojego syna o napisanie wiersza...

Nie wiem dlaczego, mały kolego
zrobiłeś ze mnie długonosego -
nochal mój wielki chłopca Pinokio
już teraz straszy dzieci przez okno.

Na całe życie prostej kukiełki
łatkę kłamczucha mam przylepioną,
i nic nie zmienią me zapewnienia,
że tylko prawda mą tajną bronią.

A tak się dobrze zapowiadałem,
z uśmiechem szelmy, w pirackiej czapce,
warkocz spleciony z sznurkowłosacza
oczęta czarne, ramiona władcze.

Mogłem grać sztuki w Teatrze Wielkim,
albo na srebrnym śpiewać ekranie,
lecz z takim nosem pracy nie znajdę,
czyż to nie prawda, panowie i panie?

Więc podzieliłem los innych lalek,
na biurku miejsce swoje dostałem,
i choć uśmiechem ciągle się chwalę -
na nos swój zawsze spoglądam z żalem.


© Katarzyna Georgiou